urodziła się w Neapolu 31 października 1696r. w rodzinie Józefa Crostarosa, doktora prawa cywilnego i kościelnego, oraz Baptysty Caldari. Ochrzczona następnego dnia otrzymała trzy imiona: Julia, Marcella i Santa. Była dziesiątym dzieckiem tej rodziny, która po jej przyjściu na świat powiększyła się jeszcze o dwie córki.
Julia odznaczała się usposobieniem bardzo wrażliwym, żywym i wesołym, bystrą inteligencją i zdolnościami umysłu rozwiniętymi nad wiek. Kochana przez rodziców i rodzeństwo, wychowana w klimacie religijnym, była dobrze przygotowana do życia. Ta rodzinna edukacja religijna, bardzo szybko została ożywiona i dopełniona doświadczeniem obecności i działania samego Boga, który "mówił do jej serca, od czasu do czasu wzywał ją krótkimi słowami i pobudzał do miłowania Go, kiedy była jeszcze małą, pięcio- lub sześcioletnią dziewczynką ".
Pomiędzy dziewiątym a jedenastym rokiem życia Julia przeszła pewien kryzys, charakteryzujący się intensywniejszym otwarciem się na otaczające ją środowisko: objawiło się to fascynacją światem osiemnastowiecznego Neapolu i jego przyciągającym urokiem. Szybko jednak w pięknie świata zaczęła dostrzegać Autora wszelkiego piękna i fascynować się Jego miłością i miłosierdziem, do tego stopnia, że mając 21 lat wraz ze swoją rodzoną siostrą wstępuje do Karmelu w Marigliano. Nosi w sercu „gorące pragnienie zbawienia bliźniego i pomagania innym”.
Po zamknięciu Karmelu w Marigliano w roku 1723 zrozumiała, że „Pan niewątpliwie chce ją w klasztorze w Scala”, gdzie wstępuje wraz z dwiema swoimi siostrami w styczniu 1724 roku i rozpoczyna życie według reguły Wizytek, przyjmując imię s. Marii Celeste.
Wkrótce Bóg wyjaśnił jej cel tych nieoczekiwanych zmian, jakie dokonywały się w jej życiu: miała stać się matką nowej rodziny zakonnej, która dziś nosi nazwę Zakonu Najświętszego Odkupiciela (Sióstr Redemptorystek). 25 kwietnia 1725 roku po Komunii świętej, s. Celeste przeżyła wyjątkowe doświadczenie i zrozumienie, że Bóg jej właśnie powierza to zadanie i chce, aby nowy Zakon był "żywą pamiątką" - jasnym, promieniującym znakiem miłości Chrystusa do człowieka, by siostry założyły habit koloru miłości (czerwony) i by wszystko w ich życiu mówiło o wielkiej miłości Boga do ludzkości. Siostra Celeste była wtedy nowicjuszką. Trzeba było jeszcze sześciu lat cierpienia i głębokiego zaufania Bogu, aż wreszcie pojawił się św. Alfons de Liguorii ze swoim rozeznaniem, że „Dzieło to pochodzi od Boga i nie jest iluzją, jak wielu sądziło". Dzięki jego pomocy w Zesłanie Ducha Świętego, 13 maja 1731 roku, siostry "z niewypowiedzianą radością śpiewały Te Deum, dziękując za bezmiar łask otrzymanych od Pana". Matka Celeste Crostarosa napisała Reguły, uszyła nowe czerwone habity, które siostry ubrały w święto Przemienienia Pańskiego 6 sierpnia 1731 roku.
Wkrótce nowa wspólnota redemptorystek i sama Matka Celeste, mogły cieszyć się kolejnym powiewem Ducha Świętego, który zaprosił je, aby były pomocą dla św. Alfonsa w tworzeniu Zgromadzenia Redemptorystów. Kaplica sióstr stała się miejscem żarliwej modlitwy w tej intencji, a Matka Celeste - niezastąpioną inspiratorką, dom gościnny sióstr - miejscem narodzin Zgromadzenia, dnia 9 listopada 1732 roku.
Narodziny te domagały się jednak wejścia Matki Celeste na drogę cierpienia i upokorzeń, by jej życie jeszcze bardziej zjednoczyło się z życiem Jezusa. Ludzkie intrygi doprowadziły do bolesnej decyzji: musi opuścić założony przez siebie klasztor w Scala. Jednak ból ten zrodził kolejne wspaniałe owoce: reformę klasztoru dominikanek, która została jej powierzona oraz powstanie drugiego klasztoru redemptorystek w Foggii, w roku 1738.
Tam Matka Celeste, już bez przeszkód, wprowadzała w życie Regułę, którą napisała, cieszyła się licznymi powołaniami, promieniowała miłością Jezusa Odkupiciela do tego stopnia, że w dniu jej śmierci ludzie przekazywali sobie wiadomość: Zmarła święta Przełożona!
Słowa te wypełniły ulice i domy. Ludzie biegli do kościoła Najświętszego Zbawiciela, aby zobaczyć ciało zmarłej i polecić się jej wstawiennictwu u Boga. Każdy chciał ją dotknąć, ucałować, zabrać coś, co do niej należało albo żarliwie prosić o modlitwę przed Panem. Pewna biedna kobieta, niewidoma od urodzenia, słysząc słowa pełne zachwytu i podziwu od tych, którzy mieli szczęście zobaczyć ciało zmarłej, płacząc prosiła świętą Przełożoną o łaskę oglądania jej przynajmniej przez moment. W tej chwili otworzyły się jej oczy i odzyskała wzrok już na zawsze.
Rano, jak zwykle, Matka Celeste uczestniczyła we Mszy świętej. W zewnętrznym zachowaniu nie dało się zauważyć nic, co wskazywałoby na to, że zbliża się jej ostatni dzień na ziemi. W ciągu dnia poczuła się słabiej, jakby ubyło jej sił. Zrozumiała, że to kroki Niebieskiego Oblubieńca, który nadchodzi. Poprosiła, aby spowiednik udzielił jej ostatniego rozgrzeszenia i namaszczenia oraz by przeczytał Mękę Pana Jezusa z Ewangelii według świętego Jana. Kiedy wybrzmiały słowa Consumatum est (Wykonało się), łagodnie skłoniła głowę, a jej dusza odfrunęła w ramiona oczekującego na nią Boskiego Oblubieńca. Była godzina trzecia po południu, godzina śmierci Chrystusa.
W chwili śmierci siostry Marii Celeste św. Gerard Maiella, jej duchowy przyjaciel, dopełniający swych dni w Materdomini, w miejscowości położonej około 100 km od Foggii, powiedział do asystującego mu brata: „Widziałem duszę Matki Marii Celeste odlatującą jak gołębica po zasłużoną nagrodę za miłość do Jezusa i Maryi". Za miesiąc, 16 października tego samego roku, również Gerard odfrunął do nieba, aby dołączyć do tej, z którą już tu na ziemi w Bogu był zjednoczony.
Po śmierci ciało ukochanej Matki promieniowało jakimś nadzwyczajnym światłem, pięknem i niebiańskim pokojem. Według ówczesnego zwyczaju, zostało złożone w krypcie kościoła, a dla pamięci potomnych na murze zdecydowano umieścić kamienną tablicę z łacińskim napisem: „Na wieczną pamięć Marii Celeste od Najświętszego Zbawiciela, Julii Crostarosa, Założycielki, Mistrzyni, Przełożonej tegoż Konserwatorium Dziewic ...”
Kościół obdarzył Matkę Celeste tytułem Błogosławionej 18 czerwca 2016 roku. Proces beatyfikacyjny, wielokrotnie przerywany ze względu na trudne i złożone wydarzenia, dobiegl końca. Jej życie stało się "żywą pamiątką" miłości Chrystusa do człowieka, byśmy od niej mogli uczyć się radosnego miłowania Boga, wierności sumieniu, szanowania drugiego jako "żywego tabernakulum", kontemplacji Oblicza Chrystusa obecnego we wszystkich wydarzeniach życia oraz Maryjności, która cicha i ukryta skutecznie obdarza Kościół Jezusem Odkupicielem.