Św. Teresa z Avili a bł. Maria Celeste

Doświadczenie hiszpańskiej reformatorki św. Teresy z Avili „jednej z najbardziej znanych postaci w kobiecej tradycji intelektualnej i zachodniej mistyki”  jak stwierdza historyk – redemptorysta o. Vincenzo Mendola  - było również bardzo istotne dla bł. Marii Celeste, która zetknęła się z jej duchowością w marigliańskim klasztorze.Tak jak dla reformatorki Karmelu, tak i dla Crostarosy własne doświadczenie życia duchowego i rola założycielki są trudne do rozdzielenia.

Osobiste doświadczenia, wzloty i upadki, które towarzyszyły fundacji, znoszenie sprzeciwów, próby wewnętrzne i zewnętrzne, które napotkała, są bardzo podobne do tych, przeżywanych przez Teresę, o czym świadczą  rozdziały Księgi Życia porównywalne z analogicznymi rozdziałami w Autobiografii crostarozjańskiej.

Ponadto doświadczenie Teresy od Jezusa było dla niej pomocą w punkcie zwrotnym dla jej życia duchowego, gdy oddaliła się od kierownictwa Falcoi, przez którego nie czuła się zrozumiana. Siostra Celeste znalazła siłę, by podjąć ten śmiały krok, po refleksji nad epizodem w życiu świętej reformatorki kiedy, jak napisała w jednym z listów do św. Alfonsa „Bóg oświecił jej spowiednika, by zostawił jej wolność i nie zabraniał jej tego”. Hiszpańska święta stała się więc przykładem  dla Crostarosy.

Choć mówiło się  o tym, że siostra Celeste jest „zakorzeniona w wielkiej szkole karmelitańskiej”; to zakorzenienie nie sprowadza się jednak do powtórzenia doświadczenia terezjańskiego. Staje się ono jednak wzorem i pewnym punktem odniesienia dla jej własnego doświadczenia duchowego.

Bł. Maria Celeste  na wiosnę roku 1731 otrzymuje od  ks. Alfonsa Liguori, wielkiego czciciela św. Teresy, jej figurkę. Wzmiankę o tym znajdujemy w jednym z jej listów. Widać jak wielka zażyłość cechowała ich wzajemną relację A jesienią tego samego roku Celeste napisała  do Alfonsa: „Mój Ojcze…, proś Boga za mnie; ja nie zapominam o tobie, Bóg to wie. Mam Ci do powiedzenia wiele spraw, ale Boski Majestat jeszcze tego nie chce. Trzeba więc ucieszyć się Jego wolą.  Mój Ojcze, On wybrał Cie już dla swej chwały: przygotuj się, musisz cierpieć. Święta Teresa, twoja droga święta, a moja mistrzyni, posyła Ci tę wiadomość, że będziesz cierpieć na chwałę Bożą, ale ona zawsze będzie Cię bronić. Ona wycierpiała dużo dla reformy, Ty także w podobnych sprawach będziesz cierpiał”.

Kim była Święta, którą Maria Celeste nazywa swoją mistrzynią?

Wysoka. Wybitnie piękna w młodości, nawet w podeszłym wieku wyglądała jeszcze bardzo dobrze – notuje jej spowiednik i biograf o. Franciszek de Ribera. A ona sama wyznaje: „Chciałam się podobać, wyglądać zawsze korzystnie, dbałam bardzo o swoje ręce, o włosy, perfumy, o wszystkie możliwe marności”. Kiedy brat Jan namalował portret 61-letniej matki Teresy, usłyszał: „Niech Ci Bóg przebaczy, bracie Janie! Namalowałeś mnie naprawdę brzydką”.

Siedmioletnia Teresa wraz ze swoim starszym bratem ucieka z domu i wyrusza do krainy Maurów, aby zginąć dla Chrystusa. Małych „męczenników” spotyka w drodze stryj i doprowadza do domu. W wieku lat 20 wbrew woli ojca wstępuje do klasztoru Wcielenia w Avila. Przyjmuje imię Teresy od Jezusa. Niedługo potem ciężko choruje. Prawie umiera. Wykopany zostaje dla niej grób. Po czterech dniach letargu wraca do życia, ale choroby będą ją nękały do końca. Przez dwadzieścia lat żyje jako pobożna zakonnica, ale wciąż czuje, że to nie to. Denerwuje ją luz panujący w klasztorze. „Pragnęłam bardzo być kochana przez wszystkich” – wyznaje. Jej wrodzony wdzięk, inteligencja, wesołość powodują, że w klasztorze bez klauzury wciąż ma wokół siebie przyjaciół, adoratorów. „Chciałam pogodzić ze sobą życie duchowe z pociechami, upodobaniami i rozrywkami zmysłowymi. (…) W efekcie ani Bogiem się nie cieszyłam, ani nie miałam zadowolenia ze świata”.
Nawrócenie przychodzi po dwudziestu latach letniego życia w klasztorze. Teresa jest poruszona lekturą „Wyznań” św. Augustyna. Przed sprowadzonym właśnie do kaplicy obrazem umęczonego Chrystusa widzi swoją grzeszność. Rodzi się na nowo. Od tej chwili idzie na całość. Nie, nie żyje bynajmniej jak pustelnica. Nadal się przyjaźni, wciąż łatwo przywiązuje się do swoich spowiedników, jednak żadne uczucie nie rywalizuje już odtąd z miłością do Boga. Zaczyna doświadczać intensywnych mistycznych wizji.

Jest mistyczką, ale i kobietą czynu. Szuka bardziej surowych warunków życia, sprzyjających głębszej modlitwie. Opierając się na własnych doświadczeniach, zakłada pierwszy klasztor według odnowionej reguły karmelitańskiej. Napotyka opór ze strony władz kościelnych i samych zakonnic. Jest przesłuchiwana przez inkwizycję. Nadal jednak robi swoje. Wraz ze św. Janem od Krzyża zakłada kolejne klasztory. Powstanie ich w sumie 33. Dużo pisze. Jej dzieła staną się klasyką literatury mistycznej.

W jej brewiarzu odnaleziono zakładkę zapisaną słowami: „Niech nic cię nie smuci, niech nic cię nie przeraża, wszystko mija, lecz Bóg jest niezmienny. Cierpliwością osiągniesz wszystko; Temu, kto posiadł Boga, niczego nie braknie. Bóg sam wystarczy. Solo Dios basta!”.

Czytając ten tekst wspomnijmy na słowa z listu Marii Celeste z 20 kwietnia 1733 roku:

Pragnę tylko mojego Boga i tylko Jemu chcę się podobać. Teraz mój duch odnalazł spokój. Już nie lęka się niczego, bo idzie śladami mojego umiłowanego Jezusa, kierując się Ewangelią. Nie pragnąc niczego, wyrzekając się wszystkiego, nie obawiam się już żadnych złudzeń ani pomyłek. Pragnę tylko mojego Jezusa i to Ukrzyżowanego. Spoczywając na Jego Krzyżu opłakiwać będę moje błędy, lecz uczynię to bezgraniczną słodyczą, ponieważ wśród mojej nędzy zajaśniało niewyrażalne piękno mojego Pana i Jego miłosierdzie.