Medytacja o Górze

Ten obraz jest bardzo wymowny. Bóg jest górą, człowieczeństwo Chrystusa jej fundamentem, kochające dusze są dolinami otaczających górę. Propozycje interpretacji mogą być naprawdę niezliczone. Przeczytajmy najpierw tekst bł. Marii Celeste:  „Jestem górą – mówi Pan -  o niezmiernej wielkości, szczyt tej góry mam w niebie a podstawę na ziemi, jako fundament świata i sięgam aż do najwyższego szczytu nieba. Góra ta jest z najczystszego złota miłości. I tutaj, na tym Kamieniu węgielnym, zbudowany jest mój Kościół walczący i tryumfujący.

Ta góra zawiera w sobie wszystkie atrybuty mojej Boskości. W niej - jak w kopalni złota o najwyższej jakości – wytwarza się wszelkie bogactwa i drogocenne kamienie, każdego koloru i rodzaju. Są tam przeobfite strumienie krystalicznych wód dla dolin, otaczających tę górę. Te doliny to ludzie, wędrowcy, miłujący Mnie w tym życiu. Są oni dolinami ze względu na własne unicestwienie; przez świętą pokorę i poznanie siebie samych są wklęsłością otaczającą tę rozległą górę, dlatego zdolne są do przyjęcia obfitych wód mojej łaski.... Moje człowieczeństwo było kamieniem fundamentu Kościoła”.

 

„Kto się uniża, będzie wywyższony” - powiedział Jezus, a Crostarosa powtarza jak echo Jego słowa, mówiąc o pokorze dolin. Nie chodzi o to, aby wspiąć się na górę. Bóg nie żąda od nas utrudzenia i wytężonego wysiłku, aby stać się Nim, wspiąć się ku Niemu. Bóg sam zstąpił, stał się podobny do nas. Celeste dobrze to rozumiała... Jeśli Chrystus jest podstawą góry, to realizacja siebie nie jest dążeniem wzwyż, ale stawaniem się głęboką doliną, bo „im głębszą doliną będziesz, tym obfitszy spłynie na ciebie strumień łask”. Zagłębienia doliny są bliżej Chrystusa – fundamentu. Matka Celeste nie zaprasza do bierności, ale wzywa do przyjmowania. Mamy tu do czynienia z obrazem bardzo „kobiecym”. W kobiecie, w jej istocie i naturze zostało zapisane to, że jest ona jakby doliną, łonem, które wita życie i jest w stanie je darowywać innym. Wystarczy pomyśleć o pokorze Maryi, o jej skromności i otwartości.. Nie jest z pewnością kobietą bierną, ale kobietą otwartą i silną, gotową na przyjęcie w swoim życiu tego, co nowe; jest gotowa dać się wypełnić przez Ducha, aby zrodzić Jezusa dla dobra ludzkości.

I tak każdy z nas  jest powołany do tego, aby być głębokim naczyniem, aby pomieścić w sobie łaski, które płyną od Boga. „Stań się przestrzenią do wypełnienia, a ja stanę się strumieniem” – mówił Jezus do św. Klary z Asyżu. I nie łudźmy się, że trzeba wykopać jakąś wielką rozpadlinę w nas, że trzeba gorączkowo się stać pustymi, ogołoconymi ze wszystkiego, aby być „godnymi” przyjąć wodę. Nie ... łaska Boża, kiedy jest na nas wylana, czyni sobie przestrzeń. To Jego obecność oddala inne obecności, Jego pełnia wypełnia pustkę i wypełnia nas tak bardzo, że aż się przelewa.

Przyjmowanie nie jest oznaką słabości, ale pokory i ….inteligencji .... Jest zdolnością rozpoznania wielkości daru, poczęcia go, strzeżenia i zrodzenia. Tak jak dolina wypełniona wodą, jak Maryja nosząca Jezusa.