Kolejna katecheza kard. Cantalamessa

Kardynał Cantalamessa, kaznodzieja Domu Papieskiego wygłosił w piątek 24 marca w obecności Papieża i Kurii Rzymskiej czwartą medytację wielkopostną.

Liturgia jest punktem dojścia, jest tym, ku czemu zmierza ewangelizacja: refleksja kardynała Raniero Cantalamessy dotyczyła tej właśnie rzeczywistości.

W przypowieści ewangelicznej, wyjaśnił kaznodzieja Domu Papieskiego, słudzy "zostają wysłani na ulice i skrzyżowania, aby zaprosić wszystkich na ucztę". Kościół jest "salą uczty a przygotowana w nim Eucharystia - posiłkiem Pana” (1 Kor 11, 20)".

Wychodząc od słów "wierząc, że On istnieje" zaczerpniętych z Listu do Hebrajczyków (11, 6), kardynał kapucyn podkreślił, że jest to konieczne, aby zbliżyć się do Boga. Zanim jednak uwierzy się, że On istnieje, trzeba "mieć przynajmniej 'wyobrażenie' o Jego istnieniu". To jest to, co nazywa się "poczuciem sacrum". Gdyby tego zabrakło, dodał, zniknąłby "grunt, czyli klimat, w którym kwitnie akt wiary".  Współczesny świat wygasił w młodych poczucie sacrum, a tym samym otwartość na wiarę. Nadal jednak odczuwają oni w sobie potrzebę wyrwania się z banału codzienności i dlatego tworzą sobie własne namiastki liturgii, choćby w postaci koncertów czy wielkich zgromadzeń.

 To w liturgii, jest obecny Bóg, ów "całkiem Inny", za którym tęskni zsekularyzowany człowiek.

Mówiąc o tym, jak udostępnić współczesnemu człowiekowi ukrytą obecność Boga, kard. Cantalamessa zauważył, że przede wszystkim trzeba czuwać, aby nie zaprzepaścić wymowy samej liturgii, samowolnymi i dziwacznymi improwizacjami.

Zauważył, że szczególną wagę trzeba też przykładać do liturgii Słowa, pamiętając, że mało jest rzeczy, które z taką mocą potrafią uczynić wyłom w ludzkim sercu i pozwolić mu doświadczyć transcendentnej rzeczywistości Boga, jak żywe Słowo Pana głoszone z wiarą i zapałem podczas Eucharystii.

 

Papieski kaznodzieja zwrócił też uwagę na potrzebę zachowania chwili milczenia po przyjęciu Komunii. Przypomniał, że to właśnie z tego doświadczenia ciszy przed Panem rozwinęła się  praktyka adoracji Najświętszego Sakramentu.

- Kiedy jakiś kościół jest wypełniony trwającymi w ciszy przed Najświętszym Sakramentem wiernymi, to każdy, kto przypadkiem zagląda do takiej świątyni, może powiedzieć: Oto Bóg! - powiedział duchowny.

- Przypominam sobie komentarz pewnego niekatolika, po zakończeniu godzinnej cichej adoracji eucharystycznej w dużym kościele parafialnym w Stanach Zjednoczonych wypełnionym wiernymi: "Teraz rozumiem - powiedział do przyjaciela - co wy, katolicy, macie na myśli, kiedy mówicie o realnej obecności!".

 

Jeśli jest jakiś powód, dla którego żal mi łaciny, to jest nim zanik pewnych pieśni, które powstały z myślą o tych chwilach adoracji i które służyły całym pokoleniom wiernych wszystkich języków dla wyrażenia ich gorącego oddania Jezusowi obecnemu w Najświętszym Sakramencie: Adoro te devote, Ave verum, Panis angelicus. Przetrwały one już niemal tylko dzięki muzyce, którą do tych tekstów napisali znani artyści - zauważył kard. Cantalamessa.