„Zdarzyło się to, gdy karałeś świat nieszczęściem trzęsień ziemi. Przestraszyła się wtedy moja dusza, widząc Cię słusznie zagniewanym na biedne i nędzne stworzenia: z powodu ich grzechów zrównałeś z ziemią całe miasta. Ale widząc jak mnie kochasz, odważyłam się zapytać o powód twego zagniewania. W swej łagodności wysłuchałeś mojej prośby i wyjaśniłeś mi, że są tego dwa powody, dwa rodzaje grzechu: niesprawiedliwość i obraza ze strony świata troszczącego się tylko o swoje interesy. Prawie zapominając o wiecznym Dobru, ludzie byli spragnieni tylko rzeczy ziemskich, dlatego Ty poprzez tę plagę trzęsień ziemi pogrzebałeś ich ciała właśnie w tych samych dobrach, które oni tak bardzo kochali. I w ten sposób ukazałeś ludziom, jaką mają wartość rzeczy i dobra tego świata, które oni tak szanują. Wtedy dusza moja prosiła Cię całą żarliwością swego ducha, abyś zechciał uczynić mi łaskę zaniechania tej kary. Szczególnie dlatego, że tego dnia były moje urodziny, wigilia Wszystkich Świętych: dzień, w którym w swoim miłosierdziu wydobyłeś mnie na świat z łona matki. Twoja miłość nie oparła się mojej pokornej prośbie, ale szczodrze mi obiecałeś, prawie dałeś przyrzeczenie, że ze względu na tę miłość, którą żywisz do mnie, zaniechasz natychmiast karania grzeszników. Rzeczywiście tak uczyniłeś, a co więcej - obiecałeś jeszcze przebaczyć im grzechy i zbawić ogromną ich liczbę. I od tego momentu zobaczyłam naprawdę, jak ustała karząca plaga.
Błogosławię Cię i składam dzięki twemu miłosierdziu, ponieważ bez żadnej mojej zasługi udzielasz mi wszelkiego dobra i łaski. Umiłowany mój Panie i Oblubieńcze, jesteś moim jedynym i szczególnym Przyjacielem.