Kilka refleksji na temat:
Czym duchowość s. M. Celeste Crostarosa może ubogacić życie rodzinne.
Z Waszych świadectw jasno widać, że przychodzicie do Matki Celeste z problemami bardzo podobnymi do tych, których ona sama doświadczyła w swoim życiu. Gdy rozpoczynała ona wspólnotę w Foggia, nie miała miejsca, w którym siostry mogłyby zamieszkać. Klasztor rozpoczął działalność w wynajętym domu, co w XVIII. wieku było rzeczą nie do pomyślenia. Kilka lat później w wyniku trzęsienia ziemi wynajmowany dom został zrujnowany. Wtedy również dotykały ją problemy zdrowotne. Po śmierci, kiedy poddano analizie jej czaszkę, okazało się, że wiek czaszki był młodszy od jej wieku biologicznego. Umieściliśmy Matkę Celeste w szpitalu dwieście lat po jej śmierci, żeby zrobić jej wszystkie możliwe badania i wyjaśnić wszystko to, na co pozwala nam dzisiejsza nauka. Moim zdaniem ona pozostała młoda do końca życia. W taki też sposób podchodziła do wszystkich swoich potrzeb - z prostotą młodej siostry, która tak bardzo pragnie zjeść ciastko, że Pan się o nie dla niej postarał (od tłum.: chodzi o konkretne ciastko włoskie zwane sfogliatella). Myślę więc, że jeśli Pan odpowiada na pragnienie ciastka, o ileż bardziej wysłucha poważniejszych pragnień, które Mu przedstawiamy.
Kolejna myśl, która mi się nasunęła to, że idziecie drogą, którą przewidują konstytucje sióstr. W wizji ich wspólnoty nie znajdują się jedynie siostry, które żyją w klauzurze, ale są także osoby świeckie, które żyją tym charyzmatem. Zatem myślę, że trzeba byście poczuli się członkami wspólnoty Matki Celeste - naturalnie jako osoby świeckie - ale członkowie wspólnoty. To może napełnić Waszą modlitwę tą ufnością, o której już tu mówiliście. Podzielę się też krótko własnym doświadczeniem, które być może przyda się Wam. Ja od ponad czterdziestu lat żyję z Matką Celeste i myślę, że w tym jestem świadectwem męskiej wierności. Poznałem ją, gdy byłem młodym studentem teologii, jednak wtedy nie wierzyłem w to życie, które prowadzą siostry, ponieważ byłem zdania, że jest tyle rzeczy do zrobienia, że nie należy tracić czasu. Potem się nawróciłem i już od wielu lat pracuję, by wspomóc siostry w propagowaniu duchowości ich założycielki.