Rozmowa z p. Małgosią, już wkrótce oblatką wspólnoty redemtorystek w Bielsku.
Małgosiu jak to się stało, że pewnego razu zawitałaś do Bielska?
Pochodzę ze Skarżyska -Kamiennej, mam 54 lata, od 30 lat jestem szczęśliwą mężatką, mamą dwójki cudownych dzieci Izy i Rafała. Moje spotkanie z siostrami redemptorystkami to ciekawa historia, której początki siegaja około 15.lat wstecz.
W tamtym czasie przeżywałam bardzo trudny okres w moim życiu, a z czasem doszedł do tego syndrom pustego gniazda. Dzieci obrały swoją drogę życiową, dalszą edukację, studia. I przyszedł czas, ze poczułam sie bardzo samotna. O Bielsku-Białej powiedziała mi serdeczna koleżanka, która przywiozła mnie któregoś dnia do klasztoru. W jego murach, w bliskości z Jezusem, otoczona ogromną życzliwością sióstr odzyskiwałam radość życia, pokój serca i kontakt z samą sobą.. Moje zycie osobiste, małżeńskie i rodzinne znowu zaczęło nabierać barw. Siostry dały mi ciepło, wsparcie, promieniowały miłością. Czułam się z każdą wizytą w klasztorze jak w bliskiej, kochającej rodzinie.
To dzięki spędzonym w tym miejscu chwilom poznałam bliskość Boga i zakochałam się w promieniującej od sióstr radości i miłości do człowieka. Ich wsparcie modlitewne było moją siłą, którą okazywał mi przez siostry sam Jezus. W sercu rosło pragnienie by wracac tam coraz częściej i poznawać to cudowne miejsce i siostry i przebywac z nimi blisko Pana. O oddziaływaniu tego miejsca przekonała się również moja rodzina, która dostrzegała we mnie pozytywne zmiany po powrocie z klasztoru i radość zycia.. Kiedy pojawiały się „gorsze dni” mój mąż często zachęcał: „Jedź do Bielska, do sióstr, one ci pomogą.
Co spowodowało, że podjęłaś decyzję, by zostać oblatką?
Więż z klasztorem i siostrami zacieśniała się przez lata. Wreszcie zrodziło się we mnie pragnienie przebywania w tym miejscu częściej, naładowowywania akumulatorów do życia, a także taka ludzka tęsknota za siostrami, coraz bardziej bliskimi mojemu sercu.Nosiłam też w sercu pewnego rodzaju poruszenie, którego na tamten moment nie umiałam sobie wyjaśnić. Rodził się we mnie zachwyt wizerunkiem Jezusa Odkupiciela, który siostry w formie medalionu nosiły przypięty do swoich habitów. Coraz częściej zastanawiałam się skąd one czerpią radość, która od nich bije, a która tak bardzo mnie umacniała. Kiedy podczas rozmowy z s. Ewą padło słowo „oblatka” coś się we mnie obudziło. Bliższe wyjaśnienia okazało się spełnieniem mojego najgłębszego pragnienia, otworzyły przed mną piekną perspektywę zbliżenia się do Jezusa, ale przede wszystkim dzielenia się Nim z ludźmi. Zaczęłam poznawać osobę założycielki Zakonu, bł. Marię Celeste i zachwyciłam się nią.Zapragnęłam tak jak ona stać się żywą pamiątką Chrystusa na ziemi, dla moich bliskich, ludzi z którymi pracuję, których spotykam w moim życiu, a także tymi, których sam Jezus zaczął stawiać mi na drodze. Wypełniała mnie radość, że któregos dnia otrzymam wizerunek Jezusa Odkupiciela, którego posiadanie było moim wielkim pragnieniem. Potrzebowałam przemodlić moją decyzję. Podjęłam ją w sercu z gotowością.
Z moją decyzją zostania oblatką wiąże się kilka zabawnych anegdot rodzinnych. Moi bliscy odebrali tę decyzję jako chęć wstąpienia do klasztoru i mieli przez krótki czas nielada problem, aby zrozumieć co ja znowu wymyśliłam. Jak teraz będzie wyglądać - pytali - nasze rodzinne życie? Rozmawiając z siostrami nie omieszkałam dołączyć humorystycznych opowiadań o tych rozterkach moich bliskich.
Jak według Ciebie zostanie oblatką wpłynie na Twoje życie?
W moim codziennym życiu stawiam na rozwój duchowy przez ćwiczenie się w wytrwałości, w modlitwie, w pogłębianiu relacji z Jezusem i Duchem św. także poprzez uczestniczenie w spotkaniach Ruchu Odnowy w moim miejscu zamieszkania. Zostanie oblatką to dla mnie jeszcze mocniejsze przylgnięcie do Jezusa i stanie się jego promykiem, który rozniesie Boże światło i Jego Miłość między ludzi. Jezus był wielką Miłościa dla s. Marii Celeste, był Słońcem, które rozjaśniało jej życie. Bardzo chciała Go naśladować i dzielić się Nim ze światem. Jest to również moim pragnieniem, chę stawać się każdego dnia lepszą, uczyć się kochac drugiego człowieka – bezwarunkowo i bezgranicznie jak mówj Pan. A przy tym pragnę stawać się lepszą żoną, mamą, przyjaciółką… i zwyczajnie dzielić się z ludźmi tym co posiadam, świadczyć swoim codziennym życiem o obecności Jezusa pośród nas.. Na koniec pragnę bardzo podziękować wszystkim siostrom, za tę Bożą radość, ktorą mnie zaraziły, za uśmiech, przez który promieniuje swoją miłością sam Jezus.