O wartości życia w klauzurze
Rozpocznę od słów świętego Pawła VI, papieża, którego kanonizacja niedawno się odbyła. Skierował on kiedyś do sióstr zakonnych takie przesłanie:
Szczęśliwe bądźcie! (Siate felici!)
Szczęśliwe, że wybrałyście najlepszą cząstkę;
Szczęśliwe, bo cóż Was, według św. Pawła, może odłączyć od miłości Chrystusowej?
Szczęśliwe, bo jesteście ukochanymi córkami Kościoła i w Kościele uczestniczycie w Jego radościach i smutkach, pracach i nadziejach;
Szczęśliwe, bo nie jest daremna Wasza praca, modlitwa, cierpienie i nic nie jest ukryte przed oczyma Ojca, który widzi w skrytości i wszystko wynagradza;
Szczęśliwe, bo jak Maryja i Wy usłyszałyście Słowo Boże, zaufałyście
i poszłyście za Nim.
Przez długi okres czasu trzymałam kartkę z tym tekstem w moim brewiarzu. Podarowano mi ją zaraz po wstąpieniu do klasztoru. Te słowa, u początku mojej formacji zakonnej stały się dla mnie ważne. Są zresztą ważne do dziś. Myślę, że mogę powiedzieć o sobie, że jestem człowiekiem szczęśliwym. Wiem, że Bóg obdarował mnie najwspanialszym darem – powołaniem redemptorystki i pozwolił wybrać najlepszą cząstkę.
We wspomnienie Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny (21 listopada) wszystkie siostry żyjące w klasztorach klauzurowych (mniszki) obchodzą swoje święto i są objęte szczególną modlitwą przez cały Kościół (Światowy Dzień Modlitwy Pro Orantibus)[1]. Również i my - redemptorystki jesteśmy siostrami klauzurowymi czyli żyjemy… w przestrzeni zamkniętej. Przez niektórych jest ona postrzegana jako ograniczenie wolności, zamknięcie i wyizolowanie, a w rzeczywistości otwiera na nieskończone możliwości obecności w świecie i w Kościele. Ojciec Święty Jan Paweł napisał kiedyś, że jest to jedna z form życia zakonnego „poprzez którą Kościół ukazuje światu przewagę kontemplacji nad działaniem, tego, co wieczne nad tym, co czasowe”. Duchowa tradycja, podjęta później przez Sobór Watykański II, łączy życie kontemplacyjne z modlitwą Jezusa ”na górze” to znaczy w miejscu odosobnionym, dostępnym nie dla wszystkich, lecz jedynie dla tych, których On wzywa do siebie. W instrukcji o życiu kontemplacyjnym i klauzurze mniszek - Verbi Sponsa - spotykamy kolejne, piękne zdanie podkreślające wartość takiego stylu życia: Istnieje głębokie powiązanie między modlitwą a rozprzestrzenianiem się Królestwa Bożego, między modlitwą a nawróceniem serc, między modlitwą a owocnym (...) odbiorem orędzia ewangelicznego.
Nasze życie klauzurowe, w Starym Bielsku na wzgórzu trzech Lipek ma więc wielką wartość dla Kościoła – niesie w sobie „głębokie powiązanie” z ewangelizacją. Promieniuje na cały świat. Takie przesłanie wpisane jest w serca mniszek od momentu gdy wstępują do klauzury. Oczywiście zakony kontemplacyjne w Kościele różnią się charyzmatami, ale klauzura - w naszym wypadku klauzura papieska - jest odzwierciedleniem tej cennej myśli:
Kto staje się absolutną własnością Boga staje się też darem Bożym dla wszystkich (...)
Życie mniszek całkowicie i w pełni oddane Panu samo przez się jest głoszeniem Jego prymatu. Ma być też dla wszystkich znakiem, wezwaniem dla każdego, by odkrył w głębi własnego serca obecność Pana, Jego czułą bliskość, bo jak przypomina nam św. Augustyn, jesteśmy niespokojni dopóki nie spoczniemy w Bogu, właśnie w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Jak to wyraził pewien chasydzki rabin: „Gdziekolwiek idę Ty, gdziekolwiek się zatrzymam Ty, tylko Ty, wszędzie Ty, zawsze Ty! Gdy wszystko mi sprzyja, Ty! Gdy się boję, Ty! Tylko Ty, wszędzie Ty, zawsze Ty! Niebo Ty, ziemia Ty, w górze Ty, blisko Ty, Gdziekolwiek się zwrócę, gdziekolwiek spojrzę, tylko Ty, wszędzie Ty, zawsze! Ty. TY, TY, TY”.
Miłość wlana do naszych serc przez Ducha Świętego (por Rz 5, 5) czyni nas uczestniczkami Chrystusowego dzieła Odkupienia; dla dobra wszystkich czyni owocnym nasze życie, a ono ma służyć przede wszystkim osiągnięciu miłości. Pan wszelkiego stworzenia jest Miłością i chce być miłowany w sposób wyłączny, absolutny; pragnie, by oblubienica była zawsze przy Nim. Bóg stęskniony człowieka, niemal szalejący z miłości do niego, poprzez klauzurę pokazuje wielki sens tej wyłącznej miłości. Klauzura staje się przestrzenią boskiego wybrania, przestrzenią boskiego szaleństwa. Czy dzisiejszy człowiek potrafi to pojąć?
W tym roku wstąpiły do naszej wspólnoty i rozpoczęły postulat trzy młode dziewczyny z różnych stron Polski, a w nowicjacie jest teraz jedna 25-letnia nowicjuszka. Dziękujemy Jezusowi, że przyprowadził do nas te młode kobiety, że odczytały w taki sposób swoje powołanie – „chcę żyć w klauzurze”. Zwykle taki styl życia kojarzy się z Marią z Betanii i jej poszukiwaniem Unum necessarium. „Potrzeba tylko jednego” - powiedział Marcie Jezus, widząc ją krzątająca się wokół wielu spraw.
Nasz charyzmat w Kościele to bycie żywą pamiątką miłości Chrystusa Odkupiciela do każdego człowieka. Życie redemptorystek jest proste. Staramy się być miłością dla siebie nawzajem, modlimy się, pracujemy, spotykamy się z tymi, którzy do nas przychodzą, poszukując Boga czy chcąc powierzyć nam swoje troski i cierpienia. Nic wielkiego.
Zapytałam nasze postulantki po co tu przyszły, dlaczego wybrały klauzurę.
Klaudia: Przede wszystkim dlatego, że to sam Pan mnie do niej zaprosił. W moim sercu pociągniętym Jego miłością zrodziło się pragnienie oddania Mu wszystkiego, całego mojego życia, pragnienie, aby to On był moim wszystkim i abym ja należała tylko do Niego. Tę głęboką tęsknotę serca realizuję właśnie w klauzurze, która jest dla mnie jednym z wymiarów pełni życia wyłącznie dla Chrystusa, znakiem całkowitego zjednoczenia z Nim w miłości, a do tego w każdej chwili dąży moje serce.
Marynia: Dlaczego klauzura? Bo żadne inne miejsce nie nakarmi mnie Jezusem do syta. Klauzura broni mnie przed zbędnymi bodźcami, które utrudniają budowanie intymności z Bogiem.
Ania: Klauzura jest dla mnie miejscem, gdzie mogę ciągle na nowo odkrywać Bożą miłość, która mnie pociągnęła do oddania mego życia na wyłączną służbę Bogu. Będąc tutaj mogę nieustannie uwielbiać Boga we wszystkim, dawać świadectwo i ukazywać innym ludziom miłosne oblicze Boga oraz być "cichym" wstawiennikiem dla świata.
I o to samo zapytałam nowicjuszkę, która już trochę dłużej jest pośród nas.
Magdalena – nowicjuszka: Dlaczego klauzura? Jest to jedno z pytań, które najszybciej pojawiało się na ustach moich najbliższych. Dziwili się jak to można się tak zamknąć na całe życie. Chcąc odpowiedzieć im na to pytanie ja sama musiałam poznać tajemnicę, która się ukrywa pod tym „hasłem”.
Bardzo szybko doświadczyłam, że klauzura to nie ograniczenie, ale paradoksalnie wolność.
Dziś, gdy żyję od 1,5 roku w klasztorze, od pół roku jestem nowicjuszką słowo klauzura kojarzy mi się z jednym: z darem od Boga, z błogosławieństwem.
Życie w klasztorze kontemplacyjnym jest łaską, a klauzura jest tym środkiem, który pozwala mi wypełnić wolę Ojca, czyli być naprawdę szczęśliwą.
Uczy mnie jak spełnić pierwsze przykazanie: usłyszeć głos Boga, dostrzec Jego Obecność w codziennych prostych czynnościach, odpowiedzieć, ukochać Go całym sercem, odczuć Jego miłość i w sposób czysty przelać ją na kolejne osoby.
Klauzura pomaga mi zatrzymać spojrzenie na Jezusie. Doświadczyć, że czeka z miłością. A „ ta miłość” pozwala mi zobaczyć kim jestem. I z dnia na dzień, po cichutku, przemienić swoje życie w Jego życie, moją drogę w Jego drogę. I tak realizować w pełni misję w Kościele, do której mnie przeznaczył i powołał.
Tutaj, w klauzurze, słowa na zawsze, nabierają właściwego znaczenia. Bóg wybrał dla Siebie konkretnego człowieka, bez żadnej jego zasługi, aby z miłością udzielać się jemu i przez tę tajemniczą więź osób (Boskiej i ludzkiej) doprowadzać wiele dusz do zbawienia.
Klauzura jest pewnym symbolem ukrycia. Tak jak Mojżesz, aby ukryć tajemnicę wydarzenia na Synaju, zasłania twarz, tak klauzura przysłania boskie tajemnice. Podobnie jak zasłona w świątyni w Jerozolimie odgradzała to, co najświętsze od ogólnego dostępu, tak klauzura wyznacza granicę tego, co nieprzekraczalne. Ukrycie nabiera znaczenia mistycznego, jest ukryciem miłujących się osób.
Dla naszej założycielki bł. Marii Celeste klauzura była ziemią obiecaną, miejscem upragnionym, dlatego codziennie dziękowała Bogu za dar powołania:
"Jak wielką wdzięczność żywię za dobrodziejstwo powołania. Jestem jedną z wybranych i przeznaczonych do tego, aby wejść do ziemi obiecanej życia zakonnego".
Nasze życie oddane Bogu za innych, nasza modlitwa, nasze wstawiennictwo za kapłanów, jest bardzo potrzebne Kościołowi i światu. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, karmelitanka, gdy miała 14 lat, podczas pielgrzymki do Rzymu, w czasie której chciała uzyskać pozwolenie na wcześniejsze niż przewidywały reguły sióstr wstąpienie do Karmelu odkryła jeszcze głębszą motywację do bycia karmelitanką – zrozumiała jak ważna jest modlitwa za kapłanów. W swej Autobiografii opowiada, jak poznawszy we Włoszech wielu świętych kapłanów, zrozumiała, że mimo ich godności, są oni ludźmi słabymi i kruchymi. „Jeżeli święci kapłani... pokazują swym zachowaniem, że ogromnie potrzebują modlitwy, to cóż powiedzieć o tych, którzy są letni?" (Rękopis A). W jednym ze swoich listów zachęcała swoją siostrę Celinę, która później też została karmelitanką: „Żyjmy dla dusz. Bądźmy apostołkami. Ratujmy przede wszystkim dusze kapłanów... Módlmy się, cierpmy za nich, a w dniu ostatecznym Jezus będzie wdzięczny"
W życiu św. Teresy z Lisieux, znajdujemy wzruszający epizod, który ukazuje jej gorliwość o dusze, zwłaszcza o misjonarzy. Była już poważnie chora i chodziła z wielkim trudem a lekarz zalecał jej każdego dnia robić spacery. Nie za bardzo wierzyła w skuteczność tego zalecenia, ale jednak każdego dnia przechadzała się po ogrodzie, co kosztowało ją wiele wysiłku. Pewnego razu, towarzysząca jej siostra – widząc jak Teresa cierpi chodząc po ogrodzie - zapytała: „Siostro Tereso, dlaczego siostra podejmuje cały ten trud, jeżeli to przynosi siostrze więcej cierpienia niż ulgi?". A Święta odpowiedziała: „Wie siostra, myślę sobie, że być może właśnie w tym momencie misjonarz w dalekim kraju czuje się bardzo zmęczony i zniechęcony, więc za niego ofiaruję moje cierpienie".
Bóg odpowiedział na to pragnienie Teresy, by ofiarować życie za kapłanów. Przeorysza powierzyła jej dwóch kleryków którzy poprosili w Karmelu o duchowe wsparcie ze strony którejś z sióstr. Obaj zostali kapłanami.
Życie w klauzurze jest ofiarowaniem, owoce tego ofiarowania za innych często nie są widoczne. Chciałabym tu odnieść się do wizji pewnego kardynała z XV wieku, która bardzo do mnie przemówiła. Może najpierw parę słów o tym człowieku, bo jest on postacią historyczną i znaną w ówczesnym Kościele. Kardynał Mikołaj z Kuzy, znany był ze swojego zamiłowania do rozważań i kontemplacji. Pewnego dnia udał się do małego, pięknie ozdobionego kościółka. Pogrążył się w modlitwie i ujrzał coś niesamowitego. Zobaczył, jak w małym kościółku modli się mnóstwo zakonnic. Pomimo ich ogromnej ilości, każda z sióstr miała miejsce. Żadna z nich nie klęczała, wszystkie stały, miały otwarte ramiona, a dłonie kierowały w górę. Panował tam klimat zamyślenia, milczenia i kontemplacji. Kardynał zdziwił się, ponieważ nigdy nie zdarzyło mu się spotkać tak gorliwej i rozmodlonej wspólnoty. Kiedy przyjrzał się bliżej owym zakonnicom, zauważył, że każda trzyma w swych dłoniach człowieka – mężczyzn, kobiety, kapłanów, władców, czasem całe miasta, kraje itd.. Pomimo tego, że dla niektórych składana ofiara mogła wiązać się z ogromną odpowiedzialnością i ciężarem, na ich twarzach można było zobaczyć radość. Na dłoniach jednej z sióstr dostrzegł także samego siebie – widział dokładnie swoją twarz, wszystkie swoje potknięcia i błędy. Uważnie przyglądał się całej tej sytuacji – strach, który czuł na początku zaczął przeradzać się w ogromne szczęście.
Podczas tego wydarzenia kard. Mikołajowi towarzyszył pewien człowiek – przewodnik, który wytłumaczył mu, że siostry ofiarowują swoją modlitwę, aby podtrzymać w wierze tych, którzy kochają Boga i chcą żyć dla Niego. Mikołaj z Kuzy ucieszył się, widząc jak ogromne jest to wsparcie, by trwać dalej przy Panu. Jednak pojawiła się także wątpliwość, że przecież wciąż tak wielu jest ludzi, którzy od Boga odchodzą. I wtedy Mikołaj zobaczył inny obraz – tym razem ujrzał inne zakonnice, które modliły się w krypcie, w podziemiach kościoła. Przewodnik powiedział wtedy: „Tak są podtrzymywani ci, którzy przestali kochać. Bywa niekiedy, że się ogrzeją od żaru serc, które wyniszczają się dla nich, ale nie zawsze. Czasem, w godzinie śmierci, przechodzą z rąk tych, które jeszcze chcą ich zbawić, do rąk boskiego Sędziego, wobec którego muszą się usprawiedliwić. Żadna ofiara nie pozostaje jednak bezowocna.
Do dziś Mikołaj z Kuzy wspominany jest jako wyjątkowy filozof, teolog, prawnik, matematyk i dyplomata. Przywołuje się także jego działania podejmowane na rzecz wprowadzania pokoju na świecie. Pomimo upływu lat wciąż podziwiana jest gorliwość i wytrwałość, którą odznaczał się wśród napotkanych trudności i niepowodzeń.
Dla nas, współczesnych, ta wizja, której doświadczył przypomina o czymś bardzo istotnym: o wartości życia oddanego kontemplacji i modlitwie za innych. Nie możemy zapomnieć o tym, że „żadna ofiara nie pozostaje bezowocna”. Dlatego też nasze trwanie w klauzurze jest tak ważne dla Kościoła. W dokumencie Soboru Watykańskiego II - Perfectae caritatis czytamy o tym, że mnisi i mniszki mają zajmować się jedynie Bogiem i zachowywać zawsze choćby nagliła konieczność czynnego apostolstwa, wyborną cząstkę w mistycznym Ciele Chrystusa, w którym “wszystkie członki nie spełniają tej samej czynności” (Rz 12,4).
Co roku, 21 listopada, w Święto Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny, Kościół w sposób szczególny pamięta o wspólnotach klauzurowych, o ludziach modlitwy, ukrytych „za murami klasztoru”. Oby nasze ofiarowanie się Panu przynosiło owoce! (s. Ewa)
[1] Światowy Dzień Modlitwy „Pro Orantibus” został ustanowiony przez papieża Piusa XII w 1953 roku, z okazji liturgicznego wspomnienia Ofiarowania Maryi w Świątyni. Łaciński termin Pro Orantibus, oznacza tych, którzy się modlą, a więc zakony kontemplacyjne. Papież Franciszek na jej z audiencji generalnych , że ten dzień jest stosowną okazją do podziękowania Panu za dar wielu ludzi, którzy w klasztorach i pustelniach, poświęcają się Bogu w modlitwie.