Tego ranka, w święto Epifanii, rozradował się mój duch w Tobie, Boże żywy i prawdziwy. Wydawało mi się, że moje serce złączyło się z trzema Królami ze Wschodu i adorowało Cię, choć już nie w stajni Betlejemskiej ale w Najświętszym Sakramencie Ołtarza. Wraz z trzema Królami ofiarowałam Ci trzy dary: złoto czystej miłości, kadzidło, które powstało z każdego nawet najmniejszego czynu dokonanego tylko dla Ciebie oraz mirrę pochodzącą z wyrzeczenia się przeze mnie wszelkiej przyjemności miłej moim zmysłom a dalekiej od twego upodobania. A wtedy Ty, jak to czynisz zazwyczaj, chciałeś wynagrodzić mi i odpłacić za ten drobny przejaw uczucia: objawiając się wtedy mojemu duchowi, objąłeś moją duszę intymnym i tajemnym uściskiem jedności, ukazującym mi jedność pomiędzy Tobą a Kościołem, twoją oblubienicą a także ten słodki uścisk, którym obejmujesz w tym dniu wszystkie dusze, twoje oblubienice. Ze względu na jego czystość nie potrafię go wyrazić, ponieważ Ty, moje Dobro, wprowadziłeś mnie wtedy w zupełnie inny wymiar, ponad ludzką naturę i ponad moje zmysły. Istotowo przemówiła do mnie twoja prawda: Moja czystości, Ja zwracam ci te trzy dary: za złoto daję ci moją miłość, za kadzidło - dzieła mojego życia, za mirrę - rany krzyża.
"Rozmowy duszy z Jezusem" - Maria Celeste Crostarosa