Nadszedł w końcu dzień 14 września 1755 roku, Święto Podwyższenia Krzyża. Rano, jak zwykle, Matka Celeste uczestniczyła we Mszy świętej. W jej zewnętrznym zachowaniu nie dało się zauważyć nic, co wskazywałoby na to, że zbliża się jej ostatni dzień na ziemi. W ciągu dnia poczuła się słabiej, jakby ubyło jej sił. Natychmiast zrozumiała, że to kroki Niebieskiego Oblubieńca, który nadchodzi.
Poprosiła, aby wezwano spowiednika, ks. Nicola Lombardi, który udzielił jej ostatniego rozgrzeszenia i namaszczenia. Po otrzymaniu sakramentów poprosiła kapłana, aby przeczytał Mękę Pana Jezusa z Ewangelii według świętego Jana. Kiedy wybrzmiały słowa Consumatum est (Wykonało się), łagodnie skłoniła głowę, a jej dusza odfrunęła w ramiona oczekującego na nią Boskiego Oblubieńca. Była godzina trzecia po południu, godzina śmierci Chrystusa.
W chwili śmierci siostry Marii Celeste św. Gerard Maiella, jej duchowy przyjaciel, dopełniający swych dni w Materdomini, w miejscowości położonej około 100 km od Foggia, powiedział do asystującego mu brata: „Widziałem duszę Matki Marii Celeste odlatującą jak gołębica po zasłużoną nagrodę za miłość do Jezusa i Maryi (Proc. P. 312).
O godz. 15.00 zebrałyśmy się w Kaplicy, by uczcic moment jej narodzin dla nieba i odmowiłyśmy wspolnie koronke do Bożego Milosierdzia.