Spotkałam Ojca Jana w 1976 roku w Krakowie, w duszpasterstwie akademickim. Rozpoczynał wtedy nowe zadanie jako duszpasterz akademicki. I był pasterzem wytrwale i uparcie szukającym owiec. Nie poddawał się, gdy w domu studenckim napotykał na opór… powracał, zapraszał, modlił się…
Modlił się… to była jego siła i jego radość. I uczył nas, studentów, modlitwy. Jak Jan Chrzciciel, jego Patron, skutecznie wskazywał na Jezusa, umiał podpowiedzieć, jaką ścieżką zbliżyć się do Niego. Ja osobiście chcę mu podziękować za to podprowadzenie mnie bliżej Jezusa, skąd widząc więcej, słysząc lepiej, mogłam poznawać Jezusa, zachwycić się Jego pięknem i…. usłyszeć „Pójdź za Mną!”, i wyruszyć w niezwykłą przygodę miłości, i być mniszką redemptorystką.
Wspominając dziś Ojca Jana, chcę go scharakteryzować słowami Założycielki naszego Zakonu Najświętszego Odkupiciela, Sługi Bożej s. M. Celeste Crostarosa, której ducha o. Jan zawsze podziwiał: „człowiek poddany działaniu Ducha Świętego nie zaniedba żadnego środka ani żadnej możliwości, aby Bóg był kochany przez wszystkich”. To pragnienie i twórcza pomysłowość, jak człowieka do Boga zbliżyć i zwrócić, wyraźnie dało się widzieć w o. Janie, do końca życia.
s. Kazimiera