Św. Teresa z Avili napisała: "Szczególnie dusze oddane modlitwie wewnętrznej powinny go ustawicznie wzywać z ufnością i miłością; nie rozumiem, jak można myśleć o Królowej Aniołów i o tych latach, które przeżyła z Dzieciątkiem Jezus, a nie dziękować św. Józefowi za poświęcenie, za opiekę jaką otaczał ich oboje" i pisząc dalej św. Teresa odkrywa w nim przewodnika: "Kto nie znalazł jeszcze mistrza, który by go nauczył modlitwy wewnętrznej, niech sobie tego Świętego weźmie za mistrza i przewodnika, a pod wodzą jego nie zbłądzi”. Sympatyczna zachęta!
Reformatorka Karmelu uważała, że św. Józef jest mistrzem "modlitwy wewnętrznej", a do takiej modlitwy prowadzi zewnętrzne i wewnętrzne skupienie, któremu sprzyja milczenie. Św. Józef jest rzeczywiście uosobieniem milczenia. Żył w świętej Rodzinie, opiekował się Synem Bożym i Jego Matką, Ewangelia nie odnotowała jednak żadnego jego słowa. Jakkolwiek Józef nie był ani prorokiem, ani głosicielem, ani kapłanem, to wciąż do nas przemawia swoim skromnym i cichym życiem.
Jeszcze w latach sześćdziesiątych ks. bp Karol Wojtyła napisał taki tekst w jednym z tygodników katolickich: "Skoro się głębiej zamyślić nad tym, że życie Cieśli nazaretańskiego upływało na co dzień w tak niesłychanie bliskim kontakcie z tajemnicami Bożymi, w ojcowskim, a więc pełnym miłującej troski i pracowitym zapatrzeniu w Boga Wcielonego oraz w Jego Matkę – to wtedy łatwo uznać życie św. Józefa za idealny wręcz pierwowzór życia kontemplacyjnego...