Życie w obfitości
Święta Wielkanocne, to Święta życia, nadziei, pocieszenia. To najważniejsze Święta, które powinniśmy przeżywać w Kościele, w Niego przecież także wierzymy: „Wierzę w Kościół Chrystusowy” Kościół to jedyne na świecie miejsce, które jest w stanie zaofiarować człowiekowi lekarstwo na chorobę pustki, bezsensowności, jest skutecznym lekarstwem nawet na permanentny smutek, rozpacz, która przychodzi i ogarnia różne momenty naszej codzienności. Bo przecież wszyscy tęsknimy za prawdziwym życiem, a Jezus obiecał nam to życie w obfitości.
Jak przekazać ludziom tę nadzieję płynącą z orędzia wielkanocnego, aby ich to przekonało i wpłynęło bardzo konkretnie na codzienne życie.
Teksty związane ze zmartwychwstaniem są takie jakby …nieśmiałe. Niektórzy twierdzą, że sami ich autorzy byli zaszokowani tym, co się stało.
Może rzeczywiście tak jest, że w najważniejszych chwilach naszego życia stajemy oniemiali, brakuje nam słów. Ludziom, którzy kochają często brakuje słów, jąkają się, próbując wyrazić swoje uczucia, a wychodzi im to dość koślawo.
Chyba podobnie jest z tajemnicą zmartwychwstania, działa tutaj ta sama aura tajemnicy, o której trudno nam opowiedzieć... To, co najświętsze, jest najczęściej, ze swej istoty, ciche, skromne, „nie bije po oczach”.
Można zapytać, dlaczego Zmartwychwstały nie ukazał się np. Kajfaszowi czy całemu nawet Sanhedrynowi, a może Piłatowi, dlaczego nie zostawił jakiegoś mocniejszego, bardziej spektakularnego znaku, że naprawdę żyje, że powstał z martwych?
Takie są właśnie drogi Boże. Działać w ukryciu, jakby „na palcach” . Im większa miłość, tym większa pokora, i w tym jej moc. Małe Betlejem, syn cieśli, a nie księcia, który nie gdzie głowy skłonić, codzienne sprawy prostych ludzi, , kruchość pierwszych uczniów, grosz wdowi, łagodny powiew…Moc przychodzi w słabości. Moc Boża cichutko puka do ludzkiego serca, do niczego nie zmusza, mówi „jeśli chcesz”, Bóg, który potrzebuje wiary człowieka, nie chce dominować lecz pokazuje „jak to ma być między nami” Owszem jest potężny i …”dzięki mojemu Bogu mury zdobywam”, ale Jego wszechmoc jest delikatną miłością. Przede wszystkim miłością, a nigdy przemocą.
Pewnie dlatego nie jest łatwo mówić o Zmartwychwstaniu. A trzeba o nim opowiadać, bo Zmartwychwstanie jest interwencją Boga w naszą historię. Nowy Testament mówi, że Zmartwychwstały jest tą samą osobą co przed śmiercią, a jednocześnie jest kimś ,,,innym. Trudno jest „ogarnąć” Zmartwychwstanie. Bóg uczynił Swego Syna żyjącym, w nowy sposób i na zawsze.
„Chrystus umarł, aby żyć zmartwychwstały w swoich stworzeniach” – napisze bł. Maria Celeste w „Stopniach modlitwy”. Żyje w nas i pośród nas. Obiecał nam, że pozostanie z nami aż do końca świata W tym nasza nadzieja i nasze pocieszenie!
Jezus ukazuje się uczniom w ciele. To było to samo ciało, ale jednocześnie…nowe. Jezus zmartwychwstały spożywa z uczniami śniadanie, ale przechodzi przez drzwi, znika, pojawia się. Nie podlega już prawom natury, które znamy. Dotykamy tajemnicy. Głosimy wielką tajemnicę naszej wiary, wobec której pochylamy głowę.
Zmartwychwstały Jezus ukazuje nam wartość życia obecnego, życia doczesnego, które posiada wielki sens. Wierzymy, że tak jak Bóg wskrzesił swojego Syna, tak wskrzesi i nas, każdego z nas. I dlatego każda cząstka naszego życia ma ogromną wartość, i trud, i cierpienie i radość, i łzy… wszystko ma sens. Warto jest żyć. dając siebie w pełni. Jeśli Chrystus zmartwychwstał, nie jest daremne nasze życie, nie jest próżna nasza wiara, wszystko ma sens.
Nie zatrzymujmy się już przy pustym grobie, ale idźmy i odkryjmy Pana na nowo. Żywego! I nie bójmy się szukać Go także w twarzach naszych braci i sióstr, w historii tych, którzy mają nadzieję i marzenia (tak napisał kiedyś papież Franciszek), w bólu tych, którzy płaczą i cierpią: Bóg jest tam obecny! „Chrystus umarł, aby żyć zmartwychwstały w swoich stworzeniach”.
Gdy w taki sposób żyjemy, jesteśmy Jego owcami, jesteśmy nosicielami prawdziwego życia, doświadczamy Zmartwychwstałego Pana i dzielimy się Nim z innymi.
s. Ewa K.