O. Serafino Fiore - konferencja

Na spotkaniu nowo powstałej Federacji  Bł. Marii Celeste, Przełożony Prowincji Neapolitańskiej, o. Serafino Fiore wygłosił konferencję, którą tutaj udostępniamy w tłumaczeniu s. Ewy Dobrzeleckiej.

FEDERACJA W DUCHU

BŁOGOSŁAWIONEJ MARII CELESTY CROSTAROSY

Są słowa, które naznaczają dzisiejszą historię życia zakonnego, historię wieńczącą dwa tysiące lat. Jednym z nich jest rozeznanie, słowo pozytywne, któremu powierzamy inne, naznaczone odcieniem negatywnym: kryzys, zagubienie, wątpliwości...

Jest także słowo, które bardziej niż jakiekolwiek inne otwiera drzwi nadziei: „federacja”, ze wszystkimi oddźwiękami, jakie może ona wywołać, począwszy od konfederacji do restrukturyzacji, rekonfiguracji, fuzji itd. To jakby drzwi wprowadzające nas w przestrzeń zaufania. Żąda się od nas nie tylko zewnętrznej odnowy struktur, zaangażowania, które samo jest już bardzo wymagające. Jesteśmy jeszcze wezwani, aby o tych strukturach myśleć w inny sposób, a jeśli to konieczne, aby je dostosować. Jesteśmy powołani do tworzenia nowych więzi, do przyjmowania nowych postaw, do otwierania się na nowe horyzonty.

Spróbuję to powiedzieć inaczej: zmiana struktur jest faktem zewnętrznym, obiektywnym, widocznym, do przeprowadzenia szybko, z mniej lub bardziej natychmiastowymi rozwiązaniami i decyzjami. A jednocześnie ta zmiana musi iść w parze z wewnętrzną odnową, której czas nie jest łatwy do obliczenia, który zna tylko Duch Święty. To prawda, że gdy mówimy o wewnętrznej odnowie, ryzykujemy wpadnięcie w pułapki lenistwa i indywidualizmu. Mamy swoje rytmy, swoją powolność. Właśnie po to, aby uniknąć tego ryzyka, należy w międzyczasie dokonać zmiany struktury, cokolwiek to znaczy, nawet jeśli jest to tylko przyjęcie siostry z innego klasztoru. W tym sensie zmiana struktur stanowi szok elektryczny dla naszych przyzwyczajeń i wymaga od nas dojrzewania - w każdym wieku (nawet wtedy, gdy straciliśmy nadzieję na zmianę czegokolwiek w naszych umysłach) - do takich cnót jak elastyczność i wolność serc; wymaga ona tak drogiej św. Alfonsowi postawy oderwania /distacco/.

Do tej podwójnej zmiany, w różnych formach i w różnym czasie, powołane są mniej więcej wszystkie instytuty zakonne.

Sama historia - a w niej Kościół - narzuca nam te zmiany. Są one czymś obiektywnym, a nie tylko serią opinii. W obliczu tych zmian są tacy, którzy stawiają opór, tacy, którzy się buntują, tacy, którzy się sprzeciwiają i być może uważają, że pewne rzeczy ich nie dotyczą.

Papież Franciszek w odniesieniu do życia kontemplacyjnego kobiet, realizując linię wytyczoną już przez poprzednie Magisterium, zdecydowanie wezwał do pójścia w kierunku Federacji. Uczynił to zaczynając od Vultum Dei Quaerere (VDQ), a następnie przez Cor Orans (CO).

Mam nadzieję, że ta moja wypowiedź pomoże uchwycić piękno tego wyboru, a jeśli to możliwe, wzbudzić choć trochę entuzjazmu. Jest to przecież ta sama droga, na którą my, zakonnicy już kroczymy, a która narzuca niewygodne i złożone wybory, takie jak Rekonfiguracja czy Restrukturyzacja.

Nie chodzi tu o zwykłe pochylenie głowy ani o to, by po prostu powiedzieć: „no dobrze, zobaczmy, jak to będzie”. Jest to kwestia usłyszenia i uczynienia własnym, w głębi serca, tego, co jest nam przekazywane poprzez Magisterium Kościoła czy poprzez pracę Zgromadzeń i Kapituł, pracę, która trwa już od kilku lat. Tutaj bardziej niż gdziekolwiek indziej musimy ćwiczyć sztukę słuchania, która jest czymś więcej niż słyszeniem (VDQ 36).

Tytułem wstępu - Dwa elementy z doświadczenia Crostarosy

Dwie cechy egzystencjalnego i mistycznego doświadczenia bł. Crostarosy mogą nas oświecić, gdy patrzymy na to, czego wymaga od nas Magisterium.

Pierwszy element: Maria Celeste jest kontemplatyczką. Słowo kontemplacja należy do najbardziej nadużywanych i źle przedstawianych słów w dzisiejszych czasach. Taki sam los spotyka słowa „miłość’, „rozeznanie”, „wizja”, „znaki czasu”. Są to słowa używane i nadużywane do tego stopnia, że nie są praktykowane. Słowa te są źle używane i często wykorzystywane, ponieważ wymagają pozostawienia miejsca na łaskę Bożą bardziej niż na ludzką pomysłowość.

W przypadku kontemplacji pewien obraz daje wyobrażenie o tym, co się z nią wiąże: jest to obraz łodzi na pełnym morzu, której właściciel opuścił żagle i wciągnął wiosła do środka. To ostatnie wyrażenie - przynajmniej w języku włoskim – brzmi negatywnie i pasywnie. W przypadku kontemplacji tak nie jest. Kontemplacja pozwala, aby zwykłe kołysanie lub lekka bryza określiły kurs łodzi, nawet jeśli będzie to niespodziewane lądowanie lub nawet rozbicie statku. Nie jest to forma kwietyzmu, przynajmniej nie dotyczy to Crostarosy, która w swojej kontemplacji zawsze wychodzi od Ewangelii i do niej powraca.

Kontemplatyk to ktoś, kto poddaje się prawdzie, która nie jest jego własną. Wie, że ludzkość, Kościół, życie konsekrowane, klasztor należą do Boga, nawet w nowych i zaskakujących momentach historii.

Chodzi o to, aby zamieszkać /trwać/ w pustce i ciszy, aby mogły one zostać wypełnione przez Słowo. Ten sposób rozumienia kontemplacji zderza się gwałtownie z taką kulturą jak nasza, w której EGO jest przerośnięte do tego stopnia, że wypala wszelką możliwą przestrzeń dla Boga.

Błogosławiona Maria Celeste prosi nas, abyśmy stawiali czoła takim wyzwaniom jak Federacja przyjmując postawę kogoś, kto patrzy, bada, milczy, a przede wszystkim pozwala Bogu zadawać pytania, zanim wyda osąd. Prosi nas, abyśmy uczynili własną dynamikę poszukiwania, to, co VDQ nazywa „drogą exodusu z własnego „ja” skoncentrowanego na sobie.  ponieważ jesteśmy „przyciągnięci przez Oblicze świętego Boga i jednocześnie przez świętą ziemię drugiego [człowieka]", aby "doświadczyć głębszej komunii" (VDQ 1, por. CO 86).

Drugi element może wydawać się mniej zgodny z tradycją, ale jest jakoś powiązany z pierwszym. Chodzi o przejście od statycznego do dynamicznego spojrzenia na historię.

Wszystkich nas, zwłaszcza w późniejszym okresie życia, nawet jeśli nieświadomie, cechuje wizja statyczna. Tak jakby cała wielkość człowieka polegała na pozostaniu wiernym sobie. Jest to statyczny pogląd na historię, który widzi grzech pierworodny jako bałagan stworzony przez Adama i Ewę, za którego konsekwencje płacimy. Jest to statyczna wizja historii, która mówi: „prawdziwą liturgią jest ta odprawiana po łacinie”, albo która wyklucza wszelki postęp w dziedzinie moralności (pomyślmy o problemach takich jak ekologia czy problem sprawiedliwości, które dziś czytamy przez nowe okulary w porównaniu ze spojrzeniem sprzed kilku wieków).

Jest to wizja odmienna od dynamicznej, w której Adam i Ewa są symbolami ludzkości zdolnej do otwierania się na Bożą dobroć tylko stopniowo, tak że „od początku” istnieje lęk i zamknięcie, a historia zostaje oddana w nasze ręce właśnie po to, by wzrastać ku dobru. Nawet na ten dzisiejszy kryzys życia zakonnego, któremu staramy się zaradzić za pomocą takich doświadczeń, jak to, które niesie ze sobą Federacja (która - powtarzam - stanowi jedno z głębszym i szerszym dziełem odnowy wewnętrznej), należy patrzeć oczami ewolucji, oczami optymizmu i zaufania.

Nawet jeśli Maria Celeste nie doświadczyła problemów, z jakimi mamy do czynienia dzisiaj, to jednak dostrzegła w tajemnicy Chrystusa ten potencjał pełni, która zawarta jest w prawdzie teologicznej zaczerpniętej z Prologu Ewangelii Jana i hymnów chrystologicznych św. Pawła. Jest to więc wizja dynamiczna, otwarta na wyzwania historii i dostrzegająca ich wartość zbawczą. Chrystus ten sam, wczoraj, dziś i na wieki (Hbr 13,8), ale właśnie dlatego, że jest Chrystusem, Jego tajemnica nabiera coraz to nowego światła w miarę upływu wieków.

Te dwa elementy, postawa kontemplacyjna i dynamiczna wizja historii, pozwalają mi umieścić - mam nadzieję, że bez zbytniego forsowania - wyzwanie Federacji w ramach duchowego przesłania Błogosławionej.

Czynię to potwierdzając, jeśli nie jest to jasne na podstawie tego, co zostało powiedziane dotychczas, że Federacja nie jest rozwiązaniem wszystkich naszych problemów ani spełnieniem wszystkich naszych nadziei, ale raczej nową drogą wspólnego kroczenia, którą Magisterium nam wskazuje, czerpiąc ją z lektury znaków czasu. Nie jest przypadkiem, że VDQ nr 9 odróżnia istotne i stałe elementy życia zakonnego od innych tematów, które są przedmiotem rozeznania i rewizji. Federacja jest jednym z tych ostatnich, a towarzyszą jej inne, takie jak formacja, modlitwa, autonomia, klauzura itd. Wymienione w punktach od 12 i następnych tegoż dokumentu.

W sercu przesłania Crostarosy

Ograniczam się tylko do kilku rozważań.

1.           WEWNĄTRZ KOŚCIOŁA

VDQ w punkcie 7 przypomina o rewolucji kopernikańskiej wymaganej dziś od życia konsekrowanego. Jest ona nie tylko powołaniem do wewnętrznej odnowy, aby odpowiedzieć na odmienne warunki naszych czasów, ale koniecznością odpowiadania na nie w ramach eklezjologii ludu Bożego, której pragnął Sobór Watykański II ponad pół wieku temu, wizji Kościoła, która wciąż z trudem dociera do serc i umysłów naszych braci i sióstr w wierze.

Eklezjologia ta nie widzi już Kościoła jako doskonałej społeczności, ale jako świętą i grzeszną wspólnotę. Kościół już nie jest miejscem, do którego trzeba dotrzeć, aby zostać zbawionym, ale drogą prowadzącą do czegoś większego, do marzenia, które Jezus nazwał „Królestwem Bożym”. Stąd postawa Kościoła w służbie ludzkości, do której musi wnieść swój skromny wkład wspólnie i w dialogu ze wszystkimi innymi drogami, takimi jak różne religie i wszyscy uczciwi ludzie dobrej woli, których pełno jest także wśród niewierzących.

Jeśli na papierze wszystko to wydaje się nam jasne, a nawet przekonujące, to jest o wiele mniej jasne, gdy stajemy w obliczu księcia tego świata (J 16,11), tajemnicy zła i jej konsekwencji, koncentracji władzy w coraz mniej licznych rękach, kluczowej, wszechobecnej i często manipulacyjnej roli komunikacji i informacji.

Tutaj jesteśmy wrzucani mimo woli w inny horyzont, o którym nie pomyśleliśmy pięćdziesiąt lat temu, że się w nim znajdziemy. Dziś bardziej niż kiedykolwiek rozumiemy, pośród tak wielu niewiadomych, że chronometr historii jest w rękach samego Boga. Po raz kolejny musimy odegrać naszą prostą rolę, jako bezużyteczni słudzy. Nie odczuwamy już świętości jako czegoś, co dotyczy mnie osobiście, musimy zmierzyć się z historią, wewnątrz której Bóg postawił nas w życiu. Zastanówmy się, jak w ciągu tych pięćdziesięciu lat relacje stały się coraz ważniejsze w naszej drodze do świętości. Zastanówmy się, jak globalizacja otwiera nas na świat. Stąd pilna potrzeba, aby nie myśleć już i tylko o „moim” klasztorze, ale o czymś, co mogę zrobić razem z innymi klasztorami („Federacja jest ważną strukturą wspólnoty między klasztorami, które dzielą ten sam charyzmat, utworzoną po to, aby klasztory nie były odizolowane” VDQ 30). Nie przez zamknięcie się we własnej kulturze, ale ucząc się od kultur innych niż moja własna.

 

 

W przesłaniu Błogosławionej znajdujemy tę wizję życia zakonnego jakby w zarodku. Fakt, że patrzy ona na wspólnotę nie jako na miejsce, w którym siostry mają dążyć do osobistej doskonałości, ale jako na przestrzeń, w której zbawienie staje się namacalne, oznacza, że wspólnota nie jest zamkniętym ogrodem. Klasztor jest na służbie światu, jego zadaniem jest promieniowanie światłem. Oczywiście fakt, że Instytut męski realizuje to promieniowanie w działaniu, czyniąc je w pewnym sensie bardziej widocznym, nie umniejsza decydującej roli elementu żeńskiego. Przeciwnie, jest to jakby jedna moneta, chociaż ma dwie strony. Moneta, która umożliwia szerzenie się Odkupienia.

 

 

Przypominam o wspominanym już wyżej ryzyku twierdzenia że Błogosławiona powiedziała to, czego nie powiedziała. Pozostaje prawdą, że jej uwaga poświęcona Kościołowi i światu (która następnie odpowiada podstawowej dynamice serca Chrystusa: „aby mieli życie w obfitości” J 10, 10) otwiera się na nowe koniugacje i możliwości. Poprzez konfrontację między ludźmi i organizacjami umożliwia eksperymentowanie z nowymi językami i wzajemne ubogacanie się w miłości.

2.           CHRYSTOLOGICZNA WIZJA MARY CELESTE

Umieszczam tu, na drugim miejscu, punkt, który ze względu na wagę powinien być umieszczony na pierwszym. Jednak po spojrzeniu na kontekst, w którym jesteśmy powołani do działania, to znaczy na Kościół i odnowioną świadomość jego misji w świecie, myślę, że ten punkt nabiera jeszcze większej wartości.

Odnoszę się do wizji Błogosławionej o Chrystusie, wizji w znaczeniu sakramentalnym. Chrystus jest wcieleniem, żywą i trwającą pamiątką zamiaru Ojca. To właśnie człowieczeństwo Chrystusa odgrywa tu decydującą rolę. To człowieczeństwo wprowadza w grę samego Odkupiciela, wobec punktów zwrotnych historii, które my sami z trudem rozszyfrowujemy, a w których jest On powołany do ponownego wcielenia. Jego misja dotyczy całego świata, a to nadaje jej uniwersalny wymiar, gdzie granice są przełamywane, a różnice zakwestionowane.

Stąd wynika dla redemptorysty, patrzenie na Chrystusa nie jako na tajemnicę utrwaloną w sztywnych i uspokajających schematach dogmatu. „Nasz Bóg jeszcze zanim jest prawdą, jest obecnością. Kontemplować Go to stać z miłością w Jego obecności, pozwalając Mu się przyciągać i promieniować na nas”[1].

„Dla nas imię Jezus kojarzy się z wyobrażeniem, jakie mamy o Jezusie, obrazem Jezusa, jaki sobie stworzyliśmy. Jest to idea, wizerunek często bardzo ubogi, racjonalistyczny; tworzymy Jezusa na swój obraz i podobieństwo. Nawet w najlepszym przypadku sprowadzamy Jezusa do „przedmiotu” naszego rozmyślania, naszej modlitwy. Z kolei dla świętych, a także dla Matki Celeste, imię Jezus przywoływało nie ideę, obraz, ale Osobę, która była rzeczywiście obecna w niej, poza nią, której obecności nieustannie doświadczała. Jezus nie był dla niej zredukowany do „przedmiotu”, ale był „Podmiotem”[2].

Wszystko to nie jest nowością wymyśloną przez jakiś nadzwyczajny umysł na przestrzeni dziejów, ale naturalnym, autentycznym, prawdziwym wyrazem biblijnego pojęcia „pełni”, które z kolei pociąga za sobą konsekwentne postawy duchowe i egzystencjalne. „Wydaje się jej, że przestrzeń widzialnego świata nie wystarcza, aby mogła swobodnie oddychać; jednak w Sercu mojego Jezusa mogę znaleźć całe moje życie” (R. IX).

„Odetchnąć pełną piersią” – serce M. Celeste, które jest szersze niż cały świat i czuje, że tylko Chrystus może je „wypełnić”. …M. Celeste mówi nam, że w Chrystusie jest cała pełnia stworzenia, świata anielskiego i ludzkiego, pełnia Trójcy Świętej. W tej przestrzeni jest jej  ‘wolność’”[3].

Stąd wypływa postawa duchowa, która porusza się między „naśladowaniem” a „sequelą” /pójściem śladami/, nie myląc jednego z drugim. Sequela oznacza, że stawia się kroki po śladach Chrystusa[4]. Jeśli naśladowanie polega na kochaniu tak, jak Jezus ukochał, na działaniu tak, jak Jezus działał i równocześnie na stopniowym i żmudnym przyswajaniu sobie Jego sposobu bycia w świecie, to sequela przyjmuje logikę drogi, jej meandry, niespodzianki i nowości, a nawet rozczarowania i cierpienia, jeśli wiążą się one z logiką krzyża. Innymi słowy, usposabia do przemiany[5], możliwej tylko dzięki łasce Bożej, a także dyspozycyjności i wewnętrznej wolności osoby konsekrowanej.

Wszystko to są postawy życiowe niezbędne na drodze Federacji.

3.           WSPÓLNOTA JAKO PAMIĄTKA

Maria Celeste jest niezwykłym świadkiem tej wewnętrznej wolności, jeśli tylko weźmie się pod uwagę jej „nieugiętość” wobec tego, co kolidowało z jej sumieniem, i wobec nacisków tych, którzy nie rozumieli jej projektu. A przecież nie jest to postawa sztywna ani tym bardziej kapryśna. Chodzi o to, aby dać miejsce miłości, miejsce na które zasługuje, ponieważ jest ona pierwszą i absolutną ze wszystkich cnót, bez której wszystkie inne rozpadają się jak kopiec marnej ziemi (1 Kor 13).

Stąd wartość wspólnoty zakonnej jako pamiątki, niemal sakramentu miłości miłosiernej[6], gdzie to właśnie struktura, styl życia i codzienny rytm są przedłużeniem logiki wcielenia[7]. Chodzi nie tylko o to, by odcisnąć w duchu życie i podobieństwo do Odkupiciela do tego stopnia, by stać się Jego żywymi wizerunkami, ale także o to, by z twórczą wiernością szukać relacji na wysokim poziomie w miłości:

„Ofiarujcie więc bliźniemu całą waszą duszę: dajcie mu wasz rozum, objawiając mu moje miłosierdzie, które jest jego dobrem, nie osądzając za nic, za żadne popełnione zło.

Dajcie mu waszą pamięć, przebaczając z serca i nie pamiętając o otrzymanych zniewagach, wynagradzając za dobro, tak duchowe, jak i doczesne.

Dajcie mu waszą wolę, kochając go z całego serca, odnosząc się do niego tak, jak chcielibyście, by was traktowano, pragnąc dla niego wszelkiego możliwego dobra.

Ofiarujcie mu także wasze serce oraz wszelkie uczucia, ze względu na miłość do Mnie, współcierpiąc z nim w jego strapieniach, chorobach oraz udrękach duchowych i cielesnych.

Dla jego dobra zaangażujecie wasze ciało i zmysły: wasze oczy niech dostrzegają jego potrzeby i nigdy nie obserwują niedociągnięć i braków w jakichkolwiek działaniach; w żadnym wypadku nie osądzajcie bliźniego. Niech wasze uszy będą gotowe słuchać jego utrapień; wasze usta niech go pocieszają w zmartwieniach i pouczają o odwiecznych prawdach, jeśli ich nie zna; pomagajcie bliźniemu i brońcie go.

Bądźcie naprawdę gotowe poświęcić wasze ciało i wasze życie dla jego wiecznego zbawienia, jeśli miłość się tego domaga, tak jak Ja uczyniłem, tak czyńcie i wy”[8].

Wobec takiego ideału o. Domenico Capone nie może nie wyciągnąć wniosku, że: „nic nie jest bardziej zabójcze dla redemptorystki niż pogwałcenie miłości siostrzanej”[9]. A jeśli pomyślimy o Soborze Watykańskim II, który podsumował motyw i naturę powołania zakonnego w Kościele nadając swojemu najważniejszemu dokumentowi na temat tego stanu życia – tytuł Perfectae caritatis - to wyłania się nie tylko dalekowzroczne spojrzenie Błogosławionej w wieku XVIII, całym skupionym na indywidualnej doskonałości, ale także wewnętrzny motyw eklezjalny, który określa Zakon Najświętszego Odkupiciela. „Każda siostra w Chrystusie tworzy Kościół. Stąd konieczną troską każdej siostry jest, by  jej wspólnota była Kościołem, czyli jej własna natychmiastowa przemiana w Chrystusa-Kościół”[10].

Pewne stereotypowe wyobrażenia mogą skłaniać do sprzeciwy wobec tej krostarozjańskiej intuicji. Pomyślmy o „życiu ukrytym w Bogu”, o znaczeniu milczenia lub źle rozumianego skupienia; wartości te jednak pozostają nienaruszone, chociaż wykraczamy poza stereotypy.

Nie należy jednak też dewaluować „pierwotnej koncepcji życia zakonnego sióstr, życia ukrytego z Chrystusem w Bogu. Właśnie dlatego, że jest to życie z Chrystusem i w Chrystusie, staje się skutecznym promieniowaniem blaskiem Chrystusa, Jego dziełami. Na tym właśnie polega ‘duchowość słoneczna’ Matki Celeste. Dobrze ilustruje ją obraz Chrystusa - Słońca, które rozświetla i nadaje sens naszej historii wraz z Wcieleniem Jezusa i Jego śmiercią na krzyżu; śmiercią, która przemienia naszą śmierć w odwieczną Paschę zmartwychwstania. Być może w słońcu Scali i Neapolu M. Celeste widziała jeden z najbardziej ekspresyjnych symboli Chrystusa”[11].

Minęły prawie trzy wieki, odkąd w historii Kościoła znalazła swoje miejsce tak bogata i fascynująca wizja życia zakonnego. Jak mówi papież Franciszek, w historii powołania są stałe i niezmienne punkty. Federacja to pozornie nowy i rewolucyjny wybór jako że dla niektórych niesie ze sobą wyzwania i niewiadome. Wymaga się od nas, abyśmy zarządzali nią w sposób wyważony i mądry, mając zawsze na uwadze dobro Kościoła i najwyższą cnotę miłości.

W tej drodze niech dołączy do nas Najświętsza Panna Maryja, „figura pierwowzoru, wizerunek Jezusa, czysty kryształ, w którym odbija się święte człowieczeństwo” (Ćwiczenia miłości Bożej, 30 grudnia). Również Maryja, Virgo Fidelis, jest wezwana do rozważania w swoim sercu tego, co Ją spotyka (Łk 2,19), a więc musi zrewidować swoje plany, aby dostroić je do planów Bożych. Niech Maryja pomoże i nam i wybłaga dla nas światło, którego potrzebujemy w obliczu nowych dróg historii.

o. Serafino Fiore  cssr                               Scala, 28 października 2022

 

[1] MAJORANO S., Esperienza trinitaria e cristocentrica nella contemplazione di Maria Celeste Crostarosa, in CAPONE D., - LAGE E. – MAJORANO S., La spiritualità di Maria Celeste Crostarosa,  Materdomini 1997, 70. /Duchowość S. Marii Celeste/.

 

 

[2] CAPONE D., Per capire Madre Celeste Crostarosa, in CAPONE D., op.  cit, 23.

 

 

[3]  Ivi, 28

 

 

[4] LAGE E., I concetti fondamentali della dottrina di suor Maria Celeste, in CAPONE D., ecc. op. cit., 88

 

 

[5]  Ivi, 93

 

 

[6] MAJORANO S. art. cit. 60

 

 

[7] Ivi, 62.

 

 

[8] Ivi, 62-63 (dove necessario, il testo è stato leggermente adattato al linguaggio corrente). PL - Zeszyty krostarozjańskie, 1.

 

 

[9] CAPONE, art. cit. 31.

 

 

[10] Ibidem.

 

 

[11] Ivi, 30.