Cuda Matki Celeste

W procesie informacyjnym w Foggia w latach 1879-84 zapisano bardzo liczne zeznania osób, które Matce Celeste przypisują cuda, jakie wydarzyły się w ich życiu.

Pewien lekarz, Vincenzo Nigri, lecząc żołnierzy chorych na tyfus sam się zaraził i był w ciężkim stanie. Nie widząc żadnych szans dla swego męża, żona kazała mu połknąć nitkę-relikwię Matki Celeste i popić wodą. Konający lekarz powrócił do zdrowia, mówiąc: „Odwiedziła mnie jakaś mniszka, zabrała mi ból i mnie uzdrowiła”.

 

Młody Lorenzo miał jedną nogę krótszą o długość dłoni, tak że musiał posługiwać się kulami. S. Celeste zjawiła się jego matce i wskazała dzień, w którym zostanie uzdrowiony. Tego dnia, niespodziewanie noga chłopca wydłużyła się do normalnych wymiarów. Mógł więc odrzucić kule i samodzielnie chodzić.

 

Pewne dziecko z powodu paraliżu dziecięcego mogło tylko siedzieć, nie utrzymywało się natomiast na nogach. Matka płacząc prosiła Czcigodną M. Celeste o uzdrowienie dziecka. Któregoś dnia zobaczyła, że syn z niezwykłą, niemal ekstatyczną uwagą wpatrywał się w obraz M. Celeste, po czym nagle, jakby tańcząc wstał z krzesełka i biegiem rzucił się w ramiona mamy.

 

Niezwykłe też było działanie M. Celeste wobec pewnego biednego robotnika, który z dużą pobożnością oddawał jej cześć, a teraz z uległ poważnemu wypadkowi i znalazł się w ciężkim stanie. W trumnie, w której spoczywała M. Celeste pod jej głową były dwie poduszki. Pewnego dnia s. M. Celeste ukazała się temu robotnikowi i podała mu jedną ze swoich poduszek, a on położył na niej swoją głowę i całkowicie wyzdrowiał. Postanowiono sprawdzić ten fakt. Trumna była – jak zwykle – zamknięta podwójnym kluczem i zapieczętowana przez Kurię Biskupią. Po otwarciu okazało się, że głowa Matki Celeste spoczywa tylko na jednej poduszce.

A oto inne wydarzenie: 25 lipca 1859 roku jezuita, o. Moscato z sześcioma znajomymi udał się do Foggii, aby pokłonić się Świętej Przełożonej. Została otworzona wnęka, a oni mogli spokojnie kontemplować ciało. W jednej chwili siedmiu pielgrzymów zobaczyło coś niesłychanego: ciało lekko uniosło się, podniosła się ręka i da się słyszeć głęboki oddech. Zarówno ta siódemka jak i inni obecni wydali okrzyk zdziwienia, który przywołał wielu do małego kościółka. Biskup Bernardino Frascola dowiedziawszy się o zajściu natychmiast udał się do klasztoru i spisał świadectwa, jaki dali obecni tam wierni. (Proces s. 251-289)