O życiu z pasją w klauzurze

„Ten Rok Życia Konsekrowanego, jak pisze Ojciec Świety Franciszek w swoim Liście do Osób Konsekrowanych, wzywa nas również do tego, by przeżywać teraźniejszość z pasją. Wdzięczna pamięć o przeszłości pobudza nas, byśmy uważnie słuchając tego, co Duch mówi dziś do Kościoła (...) Dla założycieli i założycielek absolutną regułą była Ewangelia, a wszelka inna reguła pragnęła być jedynie wyrazem Ewangelii i narzędziem, aby żyć nią w pełni. Ich ideałem był Chrystus, całkowite wewnętrzne przylgnięcie do Niego, aby móc powiedzieć wraz ze św. Pawłem: „Dla mnie żyć to Chrystus" (Flp 1, 21); śluby miały sens tylko po to, aby zrealizować tę ich namiętną miłość“.

Całym sercem przeżywać teraźniejszość. Do tego zaprasza nas Kościół w tym właśnie Roku Życia Konsekrowanego. Piękne, „ogniste” sformułowanie i cenna wskazówka dla nas a także dla całego ludu Bożego na nowe tysiąclecie. Żyć tu i teraz, w tych okolicznościach i sytuacjach, które stoją przed nami z autentyczną pasją, żarliwością, entuzjazmem. Jak ludzie, który spotkali Chrystusa, uwierzyli i oddali Mu swoje życie. Po co jest życie, jeśli nie po to, aby je oddać, i oddać Najwyższemu. Tak powtarzał w swoich wierszach myśliciel i poeta kazachski Ahmed Jassawi, cytowany przez świętego Jana Pawła II w Astanie.

I za klauzurą trzeba oddawać z pasją codzienne życie Najwyższemu, inaczej bycie tutaj, w zamkniętej przestrzeni, nie miałoby sensu. Myliłby się jednak ten, kto pasję życia kojarzyłby jedynie z aktywnością i działaniem Pasja w naszym klauzurowym życiu  objawia się w intensywnym, wewnętrznym przeżywaniu tego, co przynosi dzień, z jego określonym rytmem modlitwy, pracy i wspólnych spotkań. Przeżywanie teraźniejszości z pasją rodzi się w tym momencie, gdy Chrystus wprowadza nas na osobność w sprawy Ojca i wkłada do serca ową powinność, o której On sam mówi Maryi i Józefowi, gdy niespokojnie szukają Go w Jerozolimie: Czyż nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?

Nasza codzienna modlitwa zza klauzury mogłaby więc wyglądać w taki sposób:

O Panie i Ojcze mój, trawisz miłością moje wnętrzności. Cała moja dusza stała się płomieniem, lecz nie po to, by rozkoszować się odpoczynkiem. Zawsze jestem przebudzona, nie wiem, kim jest ten, kto mnie budzi i rani, gdy trwam w pokoju. To tak jakby mi ktoś mówił: Dlaczego nie starasz się nic zrobić na chwałę i cześć twojego Najwyższego Dobra i pozwalasz, że mijają dni życia tak drogocenne dla tych, którzy kochają? Zapomnij o sobie, nie myśl więcej o sobie samej. Poprzez modlitwę, przykład i słowo dokonuj w bliźnim dzieł chwały tego wielkiego Monarchy... (M. C. Crostarosa, Rozmowy duszy z Jezusem).

Czyż nie jest to modlitwa człowieka, który pragnie przeżywać z pasją rzeczywistość daną mu przez Boga?

Z naszej bielskiej wspólnoty 14 lat temu wyjechały siostry, aby założyć klasztor w Kazachstanie. Zetknęły się tam z postacią księdza Władysława Bukowińskiego, zmarłego przed laty świętego kapłana, którego dekret o heroiczności nie tak dawno ogłosił papież Franciszek. To właśnie o nim można powiedzieć, ze służył Bogu i ludziom tak gorliwie, że śmierć przyszła wręcz niespodziewanie, pośród zajęć duszpasterskich, jakby nawet myśl o niej, wśród wielości spraw podejmowanych dla chwały Ojca, ulegała zapomnieniu. Taką pasją emanowało życie sługi Bożego, księdza Władysława Bukowińskiego, do grobu którego w Karagandzie udał się też niestrudzony pielgrzym Jan Paweł II. Ze wzruszeniem czytamy dziś wspomnienia tego kapłana i chylimy głowę przed jego świadectwem:

„Chrystus się nie oszczędzał. Jesteśmy wyświęceni nie po to, abyśmy się oszczędzali, lecz na to, byśmy jak trzeba dusze swe kładli za owce Chrystusowe”.

Takie przykłady zapalają.

Życie w klauzurze powinno płonąć ukrytym ogniem, który dostarcza światu nowych energii. Z jak wielką pasją przeżywała klauzurową rzeczywistość nasza założycielka, siedemnastowieczna mistyczka siostra Maria Celeste Crostarosa. Dzieli się tym w Stopniach modlitwy, gdy w gorących, pełnych ognia słowach mówi o stanie duszy człowieka przynaglonego do miłowania:

Nie zważając na własne sprawy, pośpieszne i nie interesując się sobą samym, szuka dobra innych, aby mieć towarzyszy w miłowaniu. Pozostawia chętnie swoje przyjemności, którymi mógłby się radować w zakamarkach serca. Pozostawia odpoczynek zmysłów i pokój samotności, której doświadcza. Dla zbawienia jednej duszy tysiąc razy oddałby życie. Śpieszy z ogromną miłością ku potrzebom bliźniego, zarówno tym duchowym jak i doczesnym, stając się wszystkim dla wszystkich…”

Z tego tekstu promieniuje autentyczna gorliwość i zaangażowanie. A dzieje się to wszystko w ciszy i ukryciu klauzury. Zaproszenie papieża Franciszka do przeżywania życia  zakonnego „z pasją” potraktujmy więc wszyscy bardzo osobiście. Cokolwiek bowiem będziemy czynić, jak pisze dalej Matka Celeste Crostarosa w przytoczonym wcześniej tekście: czy śpimy, czy trudzimy się, czy milczymy, czy modlimy się, piszemy lub czytamy, wszystko starajmy się sprowadzić do żarliwej miłości, we wszystko angażujmy się całą mocą, nie oszczędzajmy siebie.