Refleksje o św. Józefie

Po Maryi, Matce Bożej, żaden święty nie zajmuje w Kościele takiego miejsca, jak Józef, Jego patron i jednocześnie oblubieniec Najświętszej Maryi Panny. Wielu papieży podkreślało jego wielkie znaczenie w historii zbawienia, a ja chyba najbardziej cenię go sobie jako patrona życia wewnętrznego.

W życiu zakonnym nie da się nie zauważyć św. Józefa. U nas  w klasztorze oprócz kilku pięknych figur, niewątpliwie najbardziej zauważalnym albo najlepiej słyszalnym „przedmiotem” jest… dzwon, podarowany kiedyś wspólnocie redemptorystek przez architekta, który zaprojektował naszą Kaplicę, Poprosił on wtedy, by nazwać ten dzwon – dzwonem św. Józefa. I tak już zostało… św. Józef dzwoni i zaprasza nas na modlitwę.

Św. Teresa z Avili napisała: "Szczególnie dusze oddane modlitwie wewnętrznej powinny go ustawicznie wzywać z ufnością i miłością; nie rozumiem, jak można myśleć o Królowej Aniołów i o tych latach, które przeżyła z Dzieciątkiem Jezus, a nie dziękować św. Józefowi za poświęcenie, za opiekę jaką otaczał ich oboje" i pisząc dalej św. Teresa odkrywa w nim przewodnika: "Kto nie znalazł jeszcze mistrza, który by go nauczył modlitwy wewnętrznej, niech sobie tego Świętego weźmie za mistrza i przewodnika, a pod wodzą jego nie zbłądzi”. Sympatyczna zachęta!

Reformatorka Karmelu uważała, że św. Józef jest mistrzem "modlitwy wewnętrznej", a do takiej modlitwy prowadzi zewnętrzne i wewnętrzne skupienie, któremu sprzyja milczenie. Św. Józef jest rzeczywiście  uosobieniem milczenia. Żył w świętej Rodzinie, opiekował się Synem Bożym i Jego Matką, Ewangelia nie odnotowała jednak żadnego  jego słowa. Jakkolwiek Józef nie był ani prorokiem, ani głosicielem, ani kapłanem, to wciąż do nas przemawia swoim skromnym i cichym życiem.

Jeszcze w latach sześćdziesiątych  ks. bp Karol Wojtyła napisał taki tekst w jednym z tygodników katolickich: "Skoro się głębiej zamyślić nad tym, że życie Cieśli nazaretańskiego upływało na co dzień w tak niesłychanie bliskim kontakcie z tajemnicami Bożymi, w ojcowskim, a więc pełnym miłującej troski i pracowitym zapatrzeniu w Boga Wcielonego oraz w Jego Matkę – to wtedy łatwo uznać życie św. Józefa za idealny wręcz pierwowzór życia kontemplacyjnego...

Idealny Pierwowzór… piękne określenie, które oddaje głębię św. Józefa w jego modlitwie. Niestety prawie nic o niej nie wiemy, możemy się jedynie domyślać, że był mężem nieustannej modlitwy.

Muszę wyznać, że bardzo kocham św. Józefa. Próbuję go sobie czasami wyobrazić, nawet nie potrzebuję z nim rozmawiać, mam wrażenie, ze rozumiemy się bez słów. Dawno, dawno temu zachwyciła mnie książka Jana Dobraczyńskiego „Cień Ojca. O niej napisał też Papież Franciszek w swoim Liście „Patris corde”(7):

„Polski pisarz Jan Dobraczyński w książce Cień Ojca opowiedział w formie powieści o życiu świętego Józefa. Przez sugestywny obraz cienia określił postać Józefa, który w stosunku do Jezusa jest cieniem Ojca Niebieskiego na ziemi: osłania Go, chroni, nie odstępuje od Niego, podążając Jego śladami. Przychodzi na myśl to, co Mojżesz przypomina Izraelowi: „Widziałeś też i na pustyni: Pan niósł cię, jak niesie ojciec swego syna, całą drogę, którą szliście” (Pwt 1, 31). Tak Józef sprawował ojcostwo przez całe swe życie”.

Papież Franciszek zapragnął w czasie tych miesięcy pandemii, ogólnoświatowego kryzysu  nawiązać do bardzo zwyczajnych osób, które często zapisują się dzisiaj w ludzkich sercach z racji swojej posługi, wykonywanego zawodu jako bardzo ważne. Wymienia: lekarzy, pielęgniarki, sprzątających, opiekunów. kierowców samochodów dostawczych, siły porządkowe, wolontariuszy, kapłanów i siostry zakonne, którzy poprzez cichą służbę, bez spektakularnych gestów dają świadectwo o swoim człowieczeństwie, chcą pomagać i wspierać innych. I pisze Papież, że to oni powinni znaleźć w św. Józefie, wzór obecności dyskretnej i ukrytej, przewodnika na trudnych szlakach i że im przede wszystkim należą się słowa uznania i wdzięczności.

 Będąc „cieniem Ojca” Józef zawsze był miłowany przez chrześcijan, świadczą o tym poświęcone mu kościoły, instytuty zakonne, bractwa, wspólnoty kościelne, dla których jego osoba stanowi  pociągający przykład. W tym momencie chciałabym wspomnieć o wspaniałej  modlitwie litanijnej autorstwa ks. Krzysztofa Wonsa,  salwatorianina z Centrum Duchowości w Krakowi; jest to rodzaj litanii utkanej z wersetów biblijnych do prywatnego odmawiania. Parę lat temu, gdy przeżywałam rekolekcje  ze św. Józefem ta litania była dla mnie twórczą inspiracją. Warto do niej sięgać, by medytować o Józefie i …po prostu z nim rozmawiać.

„Święty Józefie, miłośniku codzienności,.. , prosty i piękny człowieku, rozmiłowany w Bogu i zakochany w Maryi, Małżonku zawsze czysty, wsłuchany w Boga, strzegący starannie Prawa Bożego, ewangelizowany przez pasterzy betlejemskich, zadziwiony Bożą tajemnicą, wierzący Bogu na Słowo, osłaniający sobą Jezusa i Maryję, Święty o ojcowskich uczuciach, cieniu Boga Ojca, żyjący z Mesjaszem pod jednym dachem, Święty Wychowawco Boga-Człowieka, który żyłeś i odszedłeś po cichu, Niebieski Orędowniku w naszych ziemskich wędrówkach…”

Oczywiście tych wezwań jest znacznie więcej, a wszystkie głębokie i ukazujące św. Józefa w rozmaitych odcieniach codzienności.

Dla mnie, ufność do tego wielkiego Patriarchy  wyraża się w słowach: „Ite ad Ioseph”. Odwołują się one do Księgi Rodzaju  (41, 55), gdy ludzie prosili faraona o chleb, a on odpowiadał: „Udajcie się do Józefa i, co on wam powie, czyńcie”. Chodziło tu oczywiście  o Józefa egipskiego, syna Jakuba sprzedanego w niewolę przez własnych braci, który stał się potem  rządcą Egiptu.

Często więc zwracam się do św. Józefa, bo… figur i figurek tego Świętego w naszym klasztorze nie brakuje i Patriarcha sam o sobie przypomina. Niejeden raz mi dopomógł.

W Liście ”Patris corde” papież opowiada niezwykle pięknie o czułości Józefa. Mówi, że Jezus widział w nim odbicie czułości Boga, który nas nie potępia, lecz akceptuje, obejmuje, wspiera, przebacza nam. Myślę, że Józef dał Jezusowi poczucie pewności i bezpieczeństwa. Czułość to nie jest rodzaj sentymentalnej tkliwości, to nie jest przesadna słodycz czy jakieś „zagłaskanie” drugiej osoby, nie chodzi tu o przelotne uczucie - pasujące do danej chwili. Czułość to konkretna miłość, to mocna miłość, która nie wstydzi się ujawniania ciepłych uczuć. Taka czułość – pisze Franciszek - przywraca nam godność, stawia nas z powrotem na nogi. Jak bardzo jest potrzebne w naszym byciu przy Bogu doświadczenie Jego czułości! I o tym właśnie przypomina nam o tym kochany św. Józef – patron życia wewnętrznego, który prowadzi nas drogami modlitwy – szukania i pragnienia Boga, który kocha nas konkretną, czułą miłością.

Założyciel redemptorystów św. Alfons Liguori (+ 1787) napisał szereg medytacji i kazań będących wspaniałym odzwierciedleniem nauczania teologów o św. Józefie i o jego służbie Jezusowi Chrystusowi i Maryi.  W „Siedmiu Medytacjach o św. Józefie” przy rozważaniu tajemnicy zagubienia Jezusa w świątyni modli się takimi słowami:

„O Święty Patriarcho, rozpaczasz, bo zagubił się Jezus, którego zawsze kochałeś i który zawsze Ciebie kochał i to tak bardzo, że wybrał cię na swego Opiekuna i Stróża Jego życia. Spraw, abym to raczej ja płakał, bo nieraz z powodu stworzeń i własnych zachcianek zagubiłem Boga, gardząc Jego łaską. O mój święty Józefie,  z powodu bólu, który odczuwałeś po stracie Jezusa, błagaj, abym i ja wylewał łzy, abym płakał z powodu krzywd wyrządzonych  mojemu Panu. I przez tę radość, której doświadczyłeś po znalezieniu Jezusa w świątyni, uproś mi łaskę odnalezienia Go ponownie, wróć z Jego łaską do mojej duszy, abym Go nigdy więcej nie stracił”.

„Czerpiąc inspirację z Ewangelii, Ojcowie Kościoła już od pierwszych wieków podkreślali, że św. Józef, który z miłością opiekował się Maryją i z radością poświęcił się wychowaniu Jezusa Chrystusa także dziś strzeże i osłania mistyczne Ciało Odkupiciela, Kościół”– to znów słowa z adhortacji św. Jana Pawła II (nr 1).

Również i  w naszych czasach rodzi się w nas wielka potrzeba wołania o opiekę św. Józefa dla całego Kościoła. Papież Leon XIII wezwał kiedyś  świat katolicki do takiej modlitwy w encyklice Quamquam pluries. Przypomina ona „o ojcowskiej troskliwości”, jaką św. Józef  otaczał Jezusa, i jako Stróżowi Bożej Rodziny polecał mu całe to „dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył swoją krwią”.

Dziś także mamy wiele powodów, aby modlić  się dokładnie w taki sam sposób, aby widzieć w Józefie tego, który niestrudzenie strzeże ludzkiej Rodziny i prowadzi każdego do głębokiej, intymnej więzi z Jezusem:

„Św. Józefie, broń Kościoła Bożego od wrogich zasadzek  i wszelkich przeciwności uproś dla wszystkich chrześcijan łaskę szukania i ponownego odnalezienia Jezusa” i jak modlił się św. Alfons: wróć z Jego łaską do naszych dusz, abyśmy Go nie utracili. (s. Ewa K.)